Phantasmagoria
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Latest topics
dPią 03 Sty 2020, 23:19Panda
Lwia jamaSob 10 Mar 2018, 21:42Sheridan
Zgaduj!Wto 25 Lip 2017, 11:01Admin
WymianaNie 14 Sie 2016, 22:51Wymiana
NieobecnościSob 26 Mar 2016, 15:32Dean Goodkin
Konta zagrożoneNie 20 Mar 2016, 10:31Panda
W co kto graWto 15 Mar 2016, 15:48Yunosuke
NabórNie 13 Mar 2016, 19:44Panda
Kasacja kontNie 13 Mar 2016, 16:11Gość

Go down
Revirell
Revirell
Obserwator

Liczba postów : 14

Skwer, jakich wiele. Empty Skwer, jakich wiele.

Pią 08 Sty 2016, 02:30
Zaniedbana, zdziczała plątanina wszelkiej maści drzew i krzewów, gdzieniegdzie poprzecinana zawiłymi, częściowo wybrukowanym ścieżynkamii. Wzdłuż wąskich, kamiennych alejek poustawiane są drewniane ławeczki, chociaż większość z nich jest tak zmasakrowana, że nie nadaje się już do siedzenia. Mimo to miejsce posiada swój specyficzny urok, przyciągając istoty chcące się wyciszyć i odpocząć od zgiełku miasta, tłumów, korków i hałasów.

Opatulona grubym, ciepłym płaszczem sylwetka mknęła szybkim krokiem jedną z dróżek, co jakiś czas poprawiając karminowy szalik. Zadrżała mimowolnie, czując jak chłód wnika pod ubrania i muska skórę. Zwolniwszy kroku, rozglądała się za siedziskiem, bo – pomimo wszechobecnej bieli i towarzyszącej jej niskiej temperaturze – potrzebowała chwili spokoju, który skwer był w stanie zapewnić. Znalazłszy odpowiednią ławeczkę, strzepnęła zeń nieco śniegu, nim usiadła, zakładając nogę na nogę. Przygarbiła się, odruchowo kuląc z zimna, prędko jednak odgoniła naturalne reakcje ciała i przybrała odrobinę bardziej wyprostowaną postawę. Zimno? Komu niby jest zimno?
Opierając plecy o znajdującą się za nimi deseczkę, odchyliła ku tyłowi głowę i zamknęła jasne oczęta, pozwalając hebanowym rzęsom spleść się w silnym uścisku. Tak, to była postawa typu „weź mi nie przeszkadzaj”. Dziewczyna powoli wciągnęła do płuc powietrze i krótką chwilę przetrzymała, aby ostatecznie wypuścić przez nieznacznie rozchylone usta. Obłoczek, który uformował się przed jej twarzą zniknął równie prędko, co się pojawił. Robiła wrażenie osoby zmęczonej i pragnącej się wyciszyć. W rzeczywistości myślała o... Tak właściwie o wszystkim i o niczym. Myśli krążyły swobodnie, sama zaś Rev powoli odpływała, zachowując ostatki świadomości w razie, gdyby ktoś zechciał ją zaczepić. Spanie na ławkach nie wchodziło wszakże w skłąd jej zainteresowań.
Stark
Stark
Bezsenny

Liczba postów : 52

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Sob 09 Sty 2016, 14:35
Gdy Sophia zbierała się do wyjścia za oknem prószył delikatnie śnieg. Usiadła na ławie w przedpokoju u założyła buty za kostkę, wiążąc je starannie. Co by mokra breja nawet nie pomyślała wpadać do środka. Poprawiła termoaktywną koszulkę, wciskając ją do spodni, po czym zarzuciła na ramiona beżową softshellową kurtkę- bez kaptura. Wokół szyi obwiązała się miękkim szalikiem podobnym kolorystycznie do kurtki. Spojrzała na siebie w lustrze i powitała odbicie leciusim uśmiechem. Wyjęła włosy spod ubrań po czym sprawdziła czy wszystko ma. Klucze- są, telefon- jest słuchawki-.. zaczęła grzebać w kieszeniach, w których brakowało takowego elementu. Wróciła się do pokoju i tam zaczęła szukać w stercie rzeczy zalegających jej na biurku. Były tam, razem z portfelem, o którym nawet nie pomyślała. Wcisnęła te rzeczy w wolne miejsca w odzieży i wyszła. Gdy stanęła na ulicy, śnieg już nie padał. Stark wsadziła sobie słuchawki do uszu i podłączyła je do telefonu. Puszczając losowo muzykę. Gdy tylko pierwsze dźwięki zagłuszyły szmer aut, ruszyła truchtem przed siebie. Miała ochotę pobiegać, niestety nikt ze znajomych nie zechciał robić tego z nią- wszyscy zasłaniali się fatalną pogodą i niską temperaturą. Ale dwudziestolatce wydawało się, że jest wręcz odwrotnie, świeże ,rześkie zimowe powietrze, słonko. Czego chcieć więcej.
Jej celem był skwer. Nie ma tam ludzi więc można swobodnie oddać się przyjemnym czynnością. Wbiegła na żwirową ścieżkę, pokryta warstwą nieubitego śniegu. Było tu tylko parę ludzkich śladów. Co ucieszyło Sophii.
- Yeah I'm so lonely and that's ok, I shaved my head and I'm not sad - zawtórowała muzyce czemu towarzyszyły kłęby pary. Nie przejmując się tym biegła i śpiewała dalej, swoim głosem ze wrodzoną chrapką. - I love you I'm n..- przerwała, przy końcu utworu wśród bieli  i brązów krzewów dostrzegła coś co przypominało sylwetką człowieka. Zwolniła do chodu a z chodu do spaceru. Gdy od owej istoty dzieliło ją już parę metrów odezwała się w jej kierunku:
- Hej, wszystko w porządku?-  zmarszczyła brwi przystając i przyglądając się dziewczynie.
Revirell
Revirell
Obserwator

Liczba postów : 14

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Sob 09 Sty 2016, 17:06
Skupiając się na swobodnie przenikających umysł myślach, uparcie ignorowała chłód wdzierający się pod płachty materiałów i pełzający po nagiej skórze, powodując gęsią skórkę. Ignorowała dreszcze, będące znakiem od ciała, że powoli się wyziębia, tracąc nagromadzone ciepło. Nie wiedziała, kiedy obie dłonie powędrowały ku kieszeniom kurtki, by skryć się przed wszechobecnym mrozem. Niewiele to pomogło. Revirell ignorowała nie tylko własny organizm, domagający się ruszenia tyłka z zaśnieżonej ławki, ale także otaczający ją świat. Wszakże była to jedna z niewielu cech, które opanowała w tak ogromnym stopniu, tuż obok lenistwa i zgryźliwości. Siedziała więc nieruchomo, niby majestatyczny posąg, z oczami skrytymi za kurtyną powiek i ustami wygiętymi w trudnym do odgadnięcia grymasie. Puszyste, mlecznobiałe obłoczki pary pojawiały się regularnie, towarzysząc każdemu wydechowi i prędko rozpływały się w zimowym powietrzu. Jeden. Drugi. Trzeci.
Nie zareagowała na odgłos zbliżających się kroków; dopiero głos nieznajomej częściowo wyrwał ją z zamyślenia. Świadomość wróciła niechętnie, lecz Czarnowłosa nie drgnęła nawet, jakby w nadziei, że słowa były skierowane do kogoś innego. Po upływie minuty, może dwóch, kiedy żaden inny dźwięk nie przeciął eteru, zorientowała się, że była jedynym możliwym odbiorcą. Prostując się, rozwarła nienaturalnie jasne patrzałki, jakby od niechcenia przesuwając wzrokiem po okolicy, nim ten spoczął na twarzy rozmówczyni.
- Do mnie mówisz? – Zapytała, jakby istniała jakakolwiek inna opcja. Raz jeszcze powiodła wzrokiem po skwerze, nie dostrzegając jednak żywej duszy, na powrót zerknęła ku Tej_Która_Przerwała_Jej_Odpoczynek. Nie, żeby siedzenie na mrozie było chociaż odrobinę relaksujące. Chcąc zastąpić czymś przygłupie pytanie, które równie dobrze można było uznać za retoryczne, i nie wyjść na dziwaczkę, pospieszyła z odpowiedzią.
- W porządku. Tak tylko sobie siedzę. – Z tym udawaniem normalnej coś chyba nie wyszło… Siedzenie w środku zimy na ławce nie było czymś, co ludzie zwykli robić, Rell jednak nie miała pojęcia, co innego mogłaby odpowiedzieć. Prawdą było, iż nie miała w tym żadnego celu. Ot, przyszła, zasiadła, zamyśliła się.
Stark
Stark
Bezsenny

Liczba postów : 52

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Nie 10 Sty 2016, 12:04
Przez pewien moment Sophia już zaczęła sądzić, że znalazła trupa. Dziewczyna wyszła na spacer za cienko ubrana, może była chora i średnio świadoma. Zgubiła się i wymarznięte ciało poleciło jej pójść spać. A teraz po paru godzinach ciemnoskóra ją znalazła. Niby, krótka chwila, ale cała ta historia zamigotała jej przed oczyma. Zupełnie jak by była świadkiem tego wszystkiego. Już zbierała się w sobie aby wyjąć telefon i zbliżyć się do ciała, gdy to nagle się poruszyło. Coś zacisnęło się w żołądku dziewczyny, gdy patrzyła jak ciemnowłosa 'powraca' do żywych. Wyglądało to trochę jak budzenie się niedźwiedzia z zimowego snu. Na pytanie, również szybko przeszyła spojrzeniem otaczającą ich przestrzeń. Jak by spodziewając się, że skwer zamieni się w miejski park, pełen spacerujących par i ludzi z psami. To jednak się nie stało, nadal były tu same. Dlatego ciemne oczy znów spoczęły na siedzącej na ławce nieznajomej. Nie odpowiedziała, mając nadzieję, że spojrzenie z jakim się w nią wpatrywała jednoznacznie mówiło "tak". Nieznajoma chyba to zrozumiała, bo znów się odezwała, co trochę uspokoiło Stark.
- Jesteś pewna?- zaczęła przyglądając się jej trochę z zainteresowaniem a trochę z dozą dystansu. W końcu kto normalny przychodzi posiedzieć sobie na mrozie. - Jesteś jakaś blada, na pewno nic ci nie jest... siedzenie w taką pogodę nie jest zbyt rozważne- pozwoliła sobie wyrazić własną opinię. W końcu jeśli nie ona dziewczyna mogła by tu zamarznąć i nawet o tym nie wiedzieć. Oczywiście może teraz Sophi, powinna wsiąść dupę w troki i zawrócić pozwalając tej dziewczynie decydować samemu. Ale miała ona syndrom "Spadaj, nie potrzebuję cię" A w środku gdzieś tam inny głos mówił jej "No weź, skumaj co mam ci do powiedzenia". Przecież sama często tak robiła i to do najbliższych, więc co dopiero obca osoba obcej osoby.
Revirell
Revirell
Obserwator

Liczba postów : 14

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Nie 17 Sty 2016, 09:34
- Jasne. Wszystko w porządku. – Zapewniła, minimalnie unosząc kąciki ust ku górze. Słowa, w parze z lekkim uśmiechem, miały upewnić nieznajomą o jej świetnym samopoczuciu. Że niby komuś odmarzły dłonie, skryte w kieszeniach płaszcza? Gdzie tam. Że ktoś nieświadomie drżał z zimna? No pewnie, że nie. Czarnowłosa bynajmniej nie dawała po sobie poznać, że chłód powoli, acz skrupulatnie, obejmował całą jej drobną sylwetkę. Z dziwnych, jasnych ocząt, okalanych koronką hebanowych rzęs, nijak nie dało się nic odczytać, jak gdyby Rev wszystkie emocje zebrała w jednym miejscu i zamknąwszy w stalowej klatce, cisnęła gdzieś na obrzeża świadomości. Nie było więc możliwym ani odgadnięcie, iż w rzeczywistości jest jej cholernie zimno, ani stwierdzenie, że niezbyt komfortowo czuje się, rozmawiając z obcą osobą. Była tylko przejmująca pustka, zapełniona czymś na wzór rozleniwienia i spokoju. Idealnie doszlifowana maska zobojętnienia, przyprawiona dozą miłej uprzejmości.
- Revayah. – Przedstawiła się, odciągając konwersację od tematu zdrowia, przynajmniej na krótką chwilę. Postanowiła dowiedzieć się nieco o dziewczynie, przy okazji zmieniając wątek. – Ale możesz mi mówić Rev. Co tu robisz? Mało kto uczęszcza skwer, zwłaszcza zimową porą. Większość woli grzać się w ciepłym mieszkaniu, owijając toną koców i przemierzać odmęty Internetu.
Nie, żebym zazwyczaj nie robiła tego samego…
Stark
Stark
Bezsenny

Liczba postów : 52

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Pią 22 Sty 2016, 12:51
Postanowiła uwierć dziewczynie. Jeśli ta uważała, że jest okey, to pewnie tak było. Chociaż Soph, nadal była zdania, że to nad wyraz dziwne. Ale przecież każdy jest pełen dziwactw. Ona na przykład właśnie wyszła pobiegać, chociaż wszyscy uważali to za czysta głupotę. Zaczęła zastanawiać się czy nie ruszyć dalej, skoro upewniła się, że na ławce nie siedzi trup a żywa istota. Więc wykonała swój społeczny obowiązek. Ale w tedy ciemnowłosa wypowiedziała jakieś imię. Zapewne swoje, bo mówienie czyjegoś było by dziwne. Chociaż może to taki rodzaj zabawy. Powiem do ciebie jakimś losowym imieniem i zobaczymy czy zgadłam. Jeśli to o to chodziło to.. nie. Tym razem pudło. Jednak się przedstawiała. Kolejne kwestie wypowiedziane przez Rev, to potwierdziły. Kiwnęła głową.
- Wyszłam pobiegać- wyjaśniła, a zaraz dodała - Ponoć sport to zdrowie- i znów się uśmiechnęła. Nie do końca w to wierzyła. Tyle ile razy nabawiła się jakiejś kontuzji podczas ćwiczeń nie szło zliczyć. A leżąc pod górą koców z herbatą nigdy nie przytrafiło jej się nic złego. Ale trzeba przyznać, że miało to jakiś pozytywny wpływ na psychikę. Po całym dniu nic nie robienia, była zawsze bardziej zmęczona i ospała niż po aktywnym dniu. - Ja jestem Sophia- również się przedstawiła. Chociaż prawie o tym zapomniała. - Zakładam, że ty od ciepłych koców wolisz chłodny skwer-  pociągnęła temat. Wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała na godzinę.- No.. to jak Ci nic nie jest to idę biegać dalej. Uważaj na siebie-posłała ciemnowłosej ciepły uśmiech i ruszyła dalej wolnym biegiem.
[z.t]
Sponsored content

Skwer, jakich wiele. Empty Re: Skwer, jakich wiele.

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach