Phantasmagoria
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Latest topics
dPią 03 Sty 2020, 23:19Panda
Lwia jamaSob 10 Mar 2018, 21:42Sheridan
Zgaduj!Wto 25 Lip 2017, 11:01Admin
WymianaNie 14 Sie 2016, 22:51Wymiana
NieobecnościSob 26 Mar 2016, 15:32Dean Goodkin
Konta zagrożoneNie 20 Mar 2016, 10:31Panda
W co kto graWto 15 Mar 2016, 15:48Yunosuke
NabórNie 13 Mar 2016, 19:44Panda
Kasacja kontNie 13 Mar 2016, 16:11Gość

Go down
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Kawalerka Balthazar'a

Pon 18 Sty 2016, 00:04
Niewielkich rozmiarów kawalerka w kamienicy. Jak na kamienice przystało, sufity są wysokie a pokoje przestrzenne. No, w tym wypadku mówimy o jednym pokoju. Zaraz po wejściu wchodzi się do salonu połączone z kuchnią. Ściany w jednej czwartej(od dołu) zdobią stare cegły, wyżej są pomalowane na biało. Jako, że jest to najwyższe mieszkanie całą jedną ścianę zajmuje skos. Na suficie widać stare, ale zadbane, drewniane belki. Na środku salonu stoi kanapa, fotel, mały stolik. W miejsce, gdzie normalne stałby telewizor, Balthazar umieścił biblioteczkę pełną książek o tematy sc-fi (te naukowe leżały na ziemi). Przy ścianie prostopadłej stoi stara szafa na ubrania. Wszystkie meble były proste zachowane w kremowo-białej kolorystyce w drewnianymi, ciemnymi elementami. Kuchnia była niewielka i była najzwyklejszą kuchnią - wykonana w rustykalnym stylu. Łazienka równie mała, jak kuchni. W kącie prysznic, obok szafka na kosmetyki i ręczniki, pralka oraz ubikacja i zlew.


Nie mieli dużo do przejścia. Kamienica mieściła się blisko centrum. Balthazarowi bardzo to odpowiadało. Jak wracał nawalony z imprez to przynajmniej miał blisko. Na dworze było chłodno, w końcu zima, więc blondyn dość zmarł. Nie lubię jak był zimno. Był wrogiem jesieni oraz zimy. Powinni ich zakazać. Musieli wspiąć się na ostatnie piętro. Na szczęście nie było ich dużo, w końcu kamienice nie były zbyt wysokie. 3 piętro to nie taki wysiłek.
Wpuścił swojego przyjaciela przodem.
- Przepraszam za bałagan, nie mam zwykle czasu, żeby sprzątać. Wpadam tu tylko na spanie. A to i tak rzadko. Ostatnio byłem tu dwa dni temu. Przespałem się w pracy. - wytłumaczył usprawiedliwiając książki z biomechaniki na stole oraz pusty kubek po kawie, który zaraz wyniósł do kuchni. Mimo wszystko nie lubił syfu. - Czuj się jak u siebie. - powiedział do białowłosego. Mógł zauważyć, że na ścianach wisi kilka plakatów z tematyki science fiction w antyramach. Wskazał mu ten z filmu "Obcy - 8 pasażer Nastromo".
- Pamiętasz jak wyciągnąłem Cię w ten paskudny jesienny dzień, bo koleś dał mi cynka, że w antykwariacie mają oryginalny plakat z czasów premiery? Ale miałeś focha, jak zamiast rozmawiać z Tobą w trakcie powrotu przytulałem rulon z plakatem. - zaśmiał się do wspomnienia. Obiecał potem białowłosemu ciastka, które sam miał zrobić. Oczywiście zrobiła je jego mama. Skrzywił się trochę do wspomnień o swojej matce. No tak, już pewnie nie będzie miał z nią kontaktów. Sama była obdarzoną, tak jak i ojciec. Nie dowiedział się o tym dopóki nie pochwalił się rodzicom, że pracuje dla rządu. Pokiwał głową na boki, aby odgonić myśli. Musi się napić.
Skierował się do kuchni. Wyjął z barku wódkę i sięgnął po sok pomarańczowy do lodówki. Zrobił sobie drinka pół na pół. Dla białowłosego aż tak okrutny być nie chciał więc przygotował mu drinka nieco słabszego. Podszedł ze szklankami do przyjaciela i podał mu jego drinka.
- Chcesz pić za coś, czy bez celu? - wolał zapytać zanim zacznie pić. Kultura, czy coś w tym rodzaju.

Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Pon 18 Sty 2016, 23:39
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Balthazar powiedział, co miał powiedzieć, zapłacił i podziękował właścicielowi, po czym dosłownie porwał Noyę z kawiarni i przytachał do kamienicy, w której mieszka.
Nie potrzebnie się wykosztowałeś, sam mogłem zapłacić. – powiedział na chwilę przed wejściem do kawalerki. – Bałagan? Ty chyba bałaganu nie widziałeś. – stwierdził, kiedy zobaczył porozrzucane książki i pusty kubek. I Choć jego pedantyczna strona niemal krzyczała ze względu na ten nieszczęsny kubek, bo dziwnym trafem książki owej stronie nie przeszkadzały, to niczego więcej nie powiedział na ten temat. Rozejrzał się tylko uważnie, chcąc zapamiętać jak najwięcej i ujrzał ten przeklęty plakat, na którego widok aż mu się flaki przewracały. – Jak mógłbym zapomnieć? Przez dobrą godzinę nie miałem z kim pogadać, a po tej wyprawie rozchorowałem się i przez trzy dni nie miałem dość siły, żeby samemu wstać. – Nishinoya nawet nie przepuszczał, że można darzyć nienawiścią kawałek papieru. Nic dziwnego by nie było, gdyby nienawidził drukarkę z huśtawką nastrojów, czy wiecznie zacinający się telefon, ale żeby papier? Jak widać, można i to bardzo mocno. – Przynajmniej ciastka były dobre. – Jedyna rzecz, którą miło wspomina z czasów kupienia plakatu.
Kiedy Bal poszedł do kuchni, Noya usiadł sobie wygodnie na ziemi, tak jak miał w zwyczaju od wielu lat. Rozpiął dwa guzki koszuli – tutaj było dużo cieplej niż w kawiarence czy na zewnątrz. – Dzięki – przyjął drinka – Przecież mamy genialny powód! Spotkanie po latach! – spojrzał na mieszankę soku i alkoholu – Już teraz przepraszam za wszystko, co powiem lub zrobię. – nie lubił o tym mówić, ale Balthazar powinien wiedzieć. – Kilka razy kogoś pobiłem i trzy razy z molestowałem + mówiłem jakieś dziwne rzeczy, dlatego uważaj na mnie. – wziąłem łyk. Było całkiem niezłe. – Oczywiście po jednym czy dwóch nic mi nie będzie, ale wątpię, że skończymy tylko na tych dwóch. – posłał mu uśmiech i wziął kolejny łyk, sprawiając, że w szklance została połowa mieszanki.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Wto 19 Sty 2016, 00:23
Nawet nie miał zamiaru słyszeć o płaceniu przez przyjaciela. - Nic się nie martw, zarabiam dobrze i pewnie nawet nie odczuje różnicy w finansach. Moja praca, mimo, że irytująca, pozwala mi godziwie żyć. - powiedział i pacnął go przez łepetynę. Owszem, musiał stanąć przy tym na palcach. To nie jego wina, że Noya był taki wysoki. W dzieciństwie pewnie drożdże mlekiem zapijał. Wolał te czasy, kiedy byli mniej więcej tego samego wzrostu. - W takim razie cieszę się, że Ci to nie przeszkadza, bo nie chce mi się sprzątać. - wyszczerzył się w stronę białowłosego.
Zaśmiał się na reakcje swojego przyjaciela. No tak, to było całkiem nieciekawe wspomnienie dla Noy'i.
- No przecież Cię przeprosiłem! - powiedział z wyraźnym wyrzutem. Jak on mógł mu tak wypominać. - Zły pies. - pokazał mu język.
Balthazar z kolei usiadł na kanapie. Całe szczęście, że złożył ją zanim wyszedł z domu. Uniósł swoją szklankę.
- Co racja to racja. To za nas. - powiedział i wypił ponad połowę swojego drinka. Był szybki w piciu i nie pierdzielił się z tematem. Wzruszył ramionami na jego ostrzeżenie. - E tam, to jest nic. Ja siedziałem dwa razy na izbie wytrzeźwień, wdałem się w kilka bójek, wywołałem burdę w jednym z pubów i zwymiotowałem na policjanta. Nie pytaj. - zaśmiał się. Można by zrobić serial o przygodach Balthazara po pijaku. - Nic się nie martw, jak zobaczę, że chcesz się bić to Cię zwiąże i wsadzę do szafy. - wyszczerzył się w kierunku mężczyzny.
Dopił drinka do końca i odstawił szklankę na stolik. Poszedł do kuchni i przyniósł ze sobą prawie pełne 0,7 wódki oraz sok pomarańczowy. Sporządził sobie kolejnego drinka.
- Jak coś to się częstuj. - powiedział wskazując na napoje. - Tak w ogóle, czym się zajmujesz? Mieszkasz z rodzicami, czy sam? Jakieś szczegóły proszę. - chciał to wiedzieć. Pragnął usłyszeć co się zmieniło u jego najlepszego przyjaciela.
Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Wto 19 Sty 2016, 22:30
Złapał za bolące miejsce na głowie – No dobrze, dobrze.. Ale nie musiałeś mnie bić – stwierdził z wyrzutem  i w ramach zemsty, wyczochrał przyjaciela tak, że jego włosy się naelektryzowały i nie chciały odejść od rękawa marynarki białowłosego. – Następnym razem powiedz to się schylę, żebyś nie musiał stawać na palcach! – wystawił mu język, tak jak Bal w kawiarence – Uprzedzę Twoje pytanie, to nie propozycja. – uśmiechnął się – Zapytaj mnie o to samo po czterech, pięciu drinkach, a odpowiedź będzie twierdząca. – Alkohol zdecydowanie odbiera możliwość logicznego myślenia, dodaje śmiałości i sprawia, że ludzie stają się zbyt wylewni/agresywni/zboczeni/depresyjni/radośni oraz odbiera poczucie strachu. Noya naprawdę nie wiedział co w nim jest takiego fajnego, ale to pewnie przez słabą głowę.
Zrobił dziwną minę – Leniu – był świadom, że ludzie nie pamiętają o skrytych pedantach, dlatego nie miał mu za złe tego kubka. – Może zły, ale i tak za mną szalejesz – uśmiechnął się promiennie – Skoro ja jestem psem, to Ty jesteś… - ocenił go wzrokiem – Kurczakiem! – wykrzyknął uradowany – Małym, żółtym kurczakiem. – Zgadzałoby się, bo Balt do wysokich nie należał + na upartego blond można nazwać żółtym.
Pokręcił tylko głową. Mógł się spodziewać, że skoro Balthazar nawet bez picia jest porywczy, to po flaszce.. aż strach było myśleć, co on tam wyprawiał. – Ok. Postaram się nie bić, a molestować – zaśmiał się z tej nieścisłości – No co? Nie chce wylądować związany w szafie. – Dopił drinka i przyrządził sobie nowego – A tak w ogóle, to dasz radę? Bo wiesz, siły to mi nie brak. – Szczerze powiedziawszy, to Nishinoya wątpił w możliwości przyjaciela, ale nie zamierzał go skreślać, bo przecież nie widzieli się tyle lat, więc wiele mogło się zmienić.
- Dziwne, że nie zapytałeś o to wcześniej – ściągnął marynarkę i rzucił ją w kąt – przyjemne ciepło zaczęło się już rozchodzić po jego ciele. To chyba rozszerzanie naczyń krwionośnych czy coś w tym stylu. – Pomagam detektywowi, ale mojego pracodawcę gdzieś wcięło. A konkretniej wziął urlop, więc siłą rzeczy i ja musiałem go wziąć. – może byłoby to straszne, ale przez jeden malutki szczególik nie było. – To płatny urlop, więc nie mam co narzekać. – westchnął ciężko – Mieszkam sam od dawna. – smutno się uśmiechną i wypił duszkiem zawartość szklanki, następnie odkładając ją na stolik. – Trzy lata po Twoim wyjeździe mieli wypadek. Potrącił ich tir – zginęli na miejscu, tak właściwie to nie było co zbierać. – Aż mu ciarki przeszły po plecach, a chłód spowił ciało. – Jakieś szczegóły? Od przeszło pół roku singiel. Chłopakowi nie spodobało się, że zdradzam go z dziewczyną i odwrotnie. – przyszykował sobie kolejnego drinka i wpatrywał się w niego uparcie. Chyba nie chciał patrzeć Balthazarowi w oczy.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Wto 19 Sty 2016, 23:17
- Musiałem! - oświadczył. Czasami trzeba była pierdzielnąć drugą osobę przez łeb, żeby pojęła powagę sytuacji. Znowu nadął policzki. Nie rozumiał co jest takiego śmiesznego w nabijaniu się z niższych. To nie jego wina, to DNA.
Nie mógł powstrzymać się od krótkiego śmiechu.
- Czyli, że jestem psem, za którym szaleje kurczak? Nie wiem czy jest czym chwalić. - rzucił i też pokazał mu język.
Alkohol był zdecydowanie napojem, który odbierało świadomości odpowiednie działanie. Ciało robiło co chciało i nie dopuszczało rozumu do działania. Niestety.
Wypił drinka do końca i zrobił następnego. No cóż, nie znał umiaru w piciu. Na policzki wstąpiły mu rumieńce. Ściągnął koszulę, którą miał przepasaną w pasie i rzucił ją na oparcie kanapy.
- Oj, żebyś się nie zdziwił. - powiedział obrażony. Mimo swojego wzrostu siły mu nie brakowało. Chodził na siłownię i lubił czasem potrenować. Kaloryfer nie robi się sam, prawda?
Skinął głową na jego słowa. No proszę, czyli ładnie się ustawił. Detektywi zawsze mieli ekscytujące życie. Przynajmniej w filmach, bo tylko stamtąd kojarzył ten zawód. Ciekaw był jak to jest być takim detektywem, ale zostawi ten temat na inny dzień.
Słysząc słowa Noyi o wypadku zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć i w rezultacie sięgnął po drinka. Wyzerował kolejną szklankę. Coś trzeba było zrobić, prawda?
Jako, że alkohol dodawał odwagi to Balthazar nie mógł zrobić nic innego jak zejść z kanapy i przyczłapać się do białowłosego. Wcisnął mu się na kolana niczym mały kotek i wbił twarz w jego szyję.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Moi rodzice nie rozmawiają ze mną, nie miał mi kto powiedzieć. - powiedział ściszonym głosem. Było mu teraz trochę głupio, że o to zapytał. Słysząc jednak następne słowa odsunął głowę i spojrzał mu w twarz z miną wściekłego tsundere. - Nie można zdradzać, to podłe. Co żeś sobie myślał idioto?! - znowu pacnął go przez łeb. Podpity Balth to zaczepialski Balth. - Wiem co mówię. 3 miesiące temu zdradził mnie mu facet. Mnie? Rozumiesz, mnie? - zrobił maślane oczka. - Jak można zdradzić kogoś tak cudownego jak ja?! - powiedział to z taką pretensją, jakby to była wina Noyi, a przecież nie miał z tym nic wspólnego.
Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Sro 20 Sty 2016, 22:58
Musiał, oczywiście, że Bathazar nie musiał, ale chciał. – Jasne. – stwierdził niby urażony. –I co ja z Tobą mam kurczaku? – zapytał sam siebie, widząc jego dziecięcą minę.
Noya spostrzegł rumiane policzki przyjaciela oraz fakt, że ściąga przepasaną buzę. Zastanowił się, czy tak jak on – ma całą twarz czerwoną, bo po jego ciele rozchodziło się bardzo przyjemne ciepło, które z każdą chwilą stawało się coraz większe i większe. – W takim razie dobrze. – pokiwał głową. Cieszył się, że Balth nie jest słabą osobą, ponieważ nietrzeźwy umysł, to niebezpieczny umysł, a jak wiadomo – ciało bez chęci umysłu nie będzie się poruszać.
Uniósł brew, kiedy przyjaciel zczołgał się z kanapy, dopełzną do niego i wpakował mu się na kolana. Przytulił go i położył swój podbródek na czubku jego głowy. – Mówiłem CI, że jesteś uroczy? – zapytał, choć zdawał sobie sprawę, że mówił co najmniej dwa razy – Nie przejmuj się takimi rzeczami, ze mną już wszytko dobrze, a smutek zajadam ciastami. – Wzruszył ramionami. Taka była prawda, bo choć od zawsze przepadał za różnorakimi wypiekami – po śmieci rodziców zjadał dwa lub trzy razy więcej niż dotychczas.
Smutno się uśmiechnął na jakieś mgliste i nieodgadnione wspomnienie. – Chciałem ratować. – wypił całą zawartość szklanki. – Chciałem ratować niedoszłych samobójców. – znowu się do niego przytulił. – I udało mi się, żyją. – Przez życie białowłosego przewinęło się wiele osób z różnymi problemami. Jedni stracili cały swój majątek, inni rodzinę, a jeszcze kolejni byli bici i molestowani. – Nienawidzą mnie, ale żyją, więc to mały mój sukces. – poplątał kolejność słów w zdaniu. Zdecydowanie nie był najlepszy w piciu, ale w jedzeniu ciast tylko kobiety są w stanie mu dorównać. – Może też chciał kogoś ratować. –Trudno było mu powiedzieć, skoro nie wiedział, jakimi motywami kierował „zdrajca”. – Kochać można więcej niż jedną osobę. – stwierdził, czując, jak jego głowę dopada błogość i lekkość. –Ja będę samolubny! – powiedział ni stąd ni zowąd – Nie zostawię Cię, nawet jeśli chciabym ratować, o! Nie uratuje już nikogo nnego, kurczaku! – Niektóre zdania wychodziły normalnie, a inne nie, ale takie uroki procentów.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Czw 21 Sty 2016, 13:59
- Myślę, że masz ze mną bardzo dobrze. - wypiął dumnie pierś. Ludzie dali by się zabić, żeby tylko mieć takiego przyjaciela jak Balthazar! Był taki niesamowicie fajny!
Bo człowieku od razu widać, że pił. Taki to jest śmieszny ten organizm, ze nic nie da się zatuszować i cokolwiek się zrobi ciało o tym krzyczy. "Ej! Zobacz jakie mam czerwone poliki! Piłem, piłem!" - takie to właśnie te podłe organizmy. Tak jak na przykład zareagowało ciało Balthazara, kiedy Noya położył podbródek na jego głowie. Zaczerwienił się i na szczęście nie było tego za bardzo widać. Alkohol to najlepsze moro. - A ja Ci powtarzam, ze nie jestem. - powiedział po raz kolejny z tym swoim babskim uporem. Wtulił się w niego mocniej słysząc te słowa. - Będziesz gruby. - powiedział bardzo poważnym tonem.
Zrobiło mu się przykro i trochę głupio, kiedy usłyszał wyznanie białowłosego. Kiedy blondyn nauczy się nie wyciągać pochopnych wniosków i nie mierzyć wszystkich jedną miarą?
- To dobrze, że to mały Twój sukces. - powtórzył uszczypliwie tą jego cudnie poplątaną składnie. Nie żeby coś wytykał, ależ skąd! Pokiwał jednak głową na boki słysząc słowa przyjaciela. - Nie. Jest po prostu dupkiem. - Balthazar był tego w stu procentach pewien. Zwłaszcza, ze przyłapał go na gorącym uczynku.
Po raz kolejny Noya sprawił, że blondyn się zaczerwienił. - Można kochać tylko jedną osobę na raz. - niesamowicie filozoficzne przemyślenia podpitego Blathazara. - To nie jest samolubne. To ja jestem samolubny. - jakże ten alkohol otwierał w głowach ludzkich szczerość. - Obraziłbym się gdybyś kogoś innego przytulał, całował czy spał z kimś innym. - Balthazar dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że chciał to pomyśleć, a nie powiedzieć. Żeby jakoś zatuszować to co powiedział zrobił coś jeszcze głupszego. Zamiast usprawiedliwić się, albo szybko zmienić temat, blondyn pocałował białowłosego. Był to delikatny pocałunek, taki, jakim nieśmiała dziewczyna obdarzyłaby swojego ukochanego. Dopiero po chwili patrzenia Noyi w oczy zorientował się co właśnie zrobił. Miał minę kogoś, kto był w potężnym szoku.
Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Czw 21 Sty 2016, 23:18
Uśmiechnął się na jego słowa. – I tak uważam, że jesteś – stwierdził. Oboje należeli do osób upartych, więc ciężko im będzie ustalić cokolwiek, ponieważ żaden z nich nie skapituluję. – Mam dużo ruch, więc bez obawy. – Noya często biegał przed pracą, w pracy nie raz zdarzało mu się gonić za „celem”, więc o kwestie sylwetki nie musiał się w ogóle martwić.
Mówienie o takich rzeczach jest trudne, jednak jest też niesamowicie ważne, dlatego nie wahał się ani chwili. Oczywiście rzucił tylko kilka słów, które odgrywały w tej historii kluczową rolę.
Prychnął obrażony. – Zobaczymy jak Ty będziesz tańczył, kiedy język będzie Ci się plątał! – oczywiście chodziło o „mówił”, jednak na chwilę obecną – dla niego użycie „tańczył” brzmiało wyjątkowo naturalnie, tak, jakby właśnie w ten sposób wszyscy mówili.
Zrobiło mu się szkoda przyjaciela, a wcześniejsze obrażenie uciekło gdzieś daleko. Przytulił go mocniej, chcąc pokazać, że zawsze może na niego liczyć. – To pewnie coś ze mną jest nie tak. – zaśmiał się, jakby usłyszał dobry żart. – Kocham psy, koty… – zaczął wyliczać - … zmarłych rodziców i Ciebie. – powiedział, pewny swoich racji. Przecież żony kochają swoich mężów, swoje dzieci i swoich rodziców. Tak samo jest z mężami i innymi ludźmi. Wszyscy kochamy rodziców, braci, siostry i swoich partnerów, więc nie ma w tym niczego dziwnego.
Uśmiechnął się rozczulony jego szczerością, choć nie powie – trochę go tym zaskoczył. Nie w pełni trzeźwy umysł powoli przetwarzał informacje i kojarzył fakty, ale z tym wyznaniem poradził sobie niesamowicie szybko.
Kolejny raz został zaskoczony. Ten delikatny, nieśmiały i dziewiczy pocałunek, nie tyle co go zdezorientował, a wprawił w kilkusekundowe osłupienie. Wpatrywał się uparcie w jego oczy, szukając potwierdzenia, powodu lub czegoś innego, co mogłoby mu wyjaśnić zachowanie przyjaciela. Po krótkiej walce między niekoniecznie trzeźwym umysłem, a uczuciami – w końcu powiedział. – Masz 30 sekund, by się ratować. – stwierdził z trochę strasznym uśmiechem i zbliżył swoją twarz do jego. Był tak blisko, że niemal stykali się nosami, a Balthazar mógł wyraźnie poczuć przeszywające spojrzenie czerwono-złotych tęczówek, w których kryła się żądza. - Jeszcze możesz uciec - powiedział i skubnął jego wargę.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Pią 22 Sty 2016, 10:02
Byli tak uparcie, że ten spór będą pewnie toczyli do śmierci. Jak Balth pierwszy umrze to Noya napisze mu na wieńcu pogrzebowym, że był uroczy i na odwrót, jeśli Noya umrze pierwszy to Balthazar przyczepi mu na nagrobku kartkę z napisem "Nie jestem uroczy".
- No tak, zapominam, że ludzie mają czas na coś takiego jak sport. - zaśmiał się krótko. On nawet nie mógłby pomarzyć o chwili dla siebie na tyle długiej, żeby mógł ćwiczyć czy biegać. Z drugiej strony nawet kiedy ma czas, to woli go wykorzystać na coś innego.
Po raz kolejny roześmiał się na jego słowa. - Nie umiem tańczyć. - przyznał się bez bicia.
Poczuł się o wiele lepiej, kiedy Noya go do siebie przytulił. W końcu poczuł, że ma zawsze gdzie uciec i schować się przed tym okrutnym światem. Miło było słyszeć, że komuś na nim zależy. Już dawno nie słyszał takich słów.
- A ja nie lubię swoich rodziców, a psy i koty są po prostu ok. Za to Ciebie kocham. - mruknął pod nosem. Nawet jeżeli to powiedział, to nie chciał, żeby ktokolwiek to usłyszał. Kochanie kogoś to słabość, w oczach Balthazara. Osoba, którą się kocha to wada, którą trzeba chować głęboko w sobie. Może to dlatego był zawsze taki samotny i nieszczęśliwy?
Cisza, która się pojawiła była najdłuższą ciszą w życiu blondyna. Miał wrażenie, że ten moment nigdy się nie skończy, że będą trwali już tak wiecznie. Odnosił wrażenie, że to był tylko sen. Zadrżał na słowa białowłosego. Jego oczy oddawały wszystko. Balth sam nie wiedział co powinien zrobić, ale kiedy tamten skubnął jego wargę wiedział, że nigdzie się nie rusza. Wiedział, że to po części wina alkohol, gdyby był trzeźwy nie doszłoby do tego, ale wiedział też, iż głęboko w sercu pożądał Noyę w jakiś dziwny i pokręcony sposób.
- Nie mam się przed czym ratować. Wiem, że nie zrobiłbyś mi krzywdy. - powiedział i uśmiechnął się prawie niezauważalnie. - Może jestem nienormalny, ale chce żebyś mnie dotykał, żebym chociaż przez chwilę nie czuł obok siebie nic innego jak Ciebie. - dodał po chwili spoglądając w oczy przyjaciela. Jego wzrok zdawał się mówić "błagam dotykaj mnie i kochaj". Przez jego ciało przebiegł dreszcz a ciało jakby nagle uświadomione sytuacją stało się wiele wrażliwsze na wszystko wkoło.
Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Pią 22 Sty 2016, 23:40
Na śmierć zapomniał, że Balthazar nie ma czasu nawet zjeść czegoś porządnego czy przespać się w domu, więc znalezienie, choć chwili czasu na sport byłoby dla niego niemożliwe. – Moja praca wymaga kondycji. Nie raz goniłem za psycholem z nożem, bo chciał zabić córkę klienta czy coś.. – Różni ludzie przychodzą i różne zlecenia mają. Jedni proszą o obserwowanie ukochanych, ponieważ podejrzewają zdradę, inny chcą odnaleźć porwane dziecko, a jeszcze inni szukają kogoś, kto zaginął bez śladu.
- Kiedyś Cię nauczę. – już dawno wyleciało mu z głowy, o czym mówił wcześniej, dlatego podjął temat tańca. Noya lubił taniec, ponieważ on zbliżał do siebie ludzi. Dzięki niemu można było utworzyć jedyną w swoim rodzaju więź, która nie była łatwa do zniszczenia. – Będziesz wywijał na parkiecie! A inni będą Ci tylko zazdrościć! W końcu będziemy tańczyć razem. – Jego ego podnosi się proporcjonalnie do wypitego alkoholu, dlatego Balthazar powinien się cieszyć, że wypił tylko trzy lub cztery drinki.
Uśmiechnął się pod nosem, doskonale słysząc jego słowa. – Dalej chcesz się spierać, że nie jesteś uroczy? Mówienie tego w ten sposób naprawdę jest urocze. – westchnął cicho i pogłaskał go po głowie. – I nie zaprzeczaj, bo pewnie zdajesz sobie sprawę, że kiedy tak mówisz co Ci slina przyniesie na język – czasami rozczulasz, a innymi razy denerwujesz. W tym wypadku, zdecydowanie rozczulasz. – pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się szeroko.
Mężczyzna o złotoczerwonych tęczówkach nie należał do w pełni normalnych osób nawet na trzeźwo, więc jak można się domyślić – po spożyciu sporej ilości procentów było tylko gorzej. Robił się agresywny, niewyżyty i niesamowicie uparty. Tak, jakby wszystkie wcześniej skrywane negatywne cechy jego charakteru wychodziły na wierzch. – Aż tak mi ufasz? – szepnął tuż przy jego uchu. – Może po pijaku zmieniam się w sadystę? – A to akurat było częściowo prawdą – Będziesz tylko mój.. Nikogo innego… - wymruczał mu w usta, w które po tych słowach wpił się gwałtownie. Nie bawiąc się w delikatności – wpakował mu język do ust i złączył ich języki w tańcu. Po chwili jednak złagodniał, przypominając sobie z kim ma do czynienia.  Walki alkoholu ze świadomością są niewątpliwe trudne.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Sob 23 Sty 2016, 00:20
Był ciekaw jak wygląda Noya, który poluje na podejrzanych? Czy wyglądał jak w tych serialach paradokumentalnych? Czy zmieniał się w Malanowskiego? A może u takiego Malanowskiego pracował? Ciekawe czy Balthazar poradziłby sobie jako taki detektyw. Był inteligentny, tego nie można było mu odebrać, więc może coś by wymyślił. Może nawet wczułby się w rolę i został nowym Holmes'em.
Zaśmiał się na jego słowa. - Nie udałoby Ci się to. Mam dwie lewe nogi. - odparł na jego przechwałki. Był niemal pewien tego, że nawet najlepszy tancerz świata nie nauczyłby go niczego.
Nadął policzki i wydusił z siebie "hmpf". Nic nie mógł poradzić na to, iż Noya tak na niego działał. Przy innych zachowywał się zupełnie inaczej, to białowłosy sprawiał, że blondyn nie wiedział co ze sobą zrobić.
Ani jeden, ani drugi nie był normalny na trzeźwo i obydwoje robili się jeszcze dziwniejsi pod wpływem alkohol. Taki widać był ich cały urok. Świat nie należy do normalnych.
Chyba większość mężczyzn robiła się niewyżyta po spożyciu większej ilości alkoholu i Balthazar nie był wyjątkiem. Cudowny napój wzmagał w nim apetyt szczególnie wtedy, kiedy miał obok siebie kogoś takiego jak Noya.
Zadrżał słysząc jego głos tuż przy uchu. - Tak. - odpowiedział tylko. Uśmiechnął się pod nosem na jego słowa. - Wtedy byłoby całkiem ciekawie, bo ja z kolei jestem masochistą. - odpowiedział tylko i to było zupełną prawdą. Cóż innego pasowałoby do takiego uroczego blondyna jak nie fakt, że był masochistą?
Przyjął jego pocałunek jakby to było coś na co czekał od dawna. Nie był wycofany i nie miał zamiaru unikać jego agresji. Oddał się całkowicie temu pocałunkowi pozwalając Noyi wtargnąć do jego ust. Czując jak tamten się opamiętał dotrzymał mu tempa. Wplótł dłoń w jego włosy a drugą, drżącą dłoń oparł na jego klatce piersiowej.
Noya
Noya
Dewastator

Liczba postów : 51

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Sob 23 Sty 2016, 20:40
Słysząc, że nie udałoby mu się nauczyć go tańczyć, posłał mu spojrzenie typowego Polaka, który mówi „Ja nie dam rady?! Potrzymaj mi piwo i patrz!”. – Śmiesz wątpić w moje zdolności? – nawet jeśli były to tylko cztery drinki, to dla Noyi było to zdecydowanie za dużo. Ta rosnąca z każdą chwilą pewność siebie, nie zwiastowała niczego dobrego. – Jutro dam Ci tak popalić, że będziesz błagać byśmy przestali tańczyć. – Widział nawet oczyma wyobraźni, jak wstają bladym świtem, a konkretniej to białowłosy wstaje, szuka czegoś na kaca, ogarnia coś do jedzenia, idzie pobiegać i dopiero wtedy wraca, budzi Balta i zaczyna torturować go wysiłkiem związanym z ruchem.
Spodobała mu się reakcja przyjaciela – A co jeśli się przeliczysz? – mruknął i przejechał dłonią po wewnętrznej stronie jego uda. – W takim razie będzie bardzo ciekawie… - Noya od zawsze był bardzo zaborczy i nie chciał słyszeć sprzeciwu ze strony swoich partnerów, dlatego to przyzwolenie i otwarte powiedzenie „Rób co chcesz, biorę wszystko, co masz” – bardzo mu się spodobały.
Wydał z siebie pomruk zadowolenia, kiedy blondyn oddał jego pocałunek i wplótł palce w jego włosy. Oparł się prawą ręką o podłogę, a lewą, przyciągnął Balthazara bliżej siebie, nieprzerwanie go całując. Oderwał się od niego dopiero wtedy, kiedy im obu zaczęło brakować powietrza i była to konieczność. Ciężko oddychając, zlizał stróżkę cienkiej śliny, która spływała mu po brodzie. Nie dając sobie ani Balthazarowi dłuższej chwili – ściągnął z blondyna koszulę i dobrał się do jego szyi, którą na przemiennie lizał, zostawiając mokre ślady, ssał i kąsał, tak długo, aż nie utworzyły się na niej dwie, sporych rozmiarów, malinki. Kiedy w końcu odsunął się od jego szyi, z pewnym siebie uśmiechem powiedział – Zmieniłem zdanie, jutro będziesz błagać o coś zupełnie innego. – ponownie wpił się w jego usta, lecz tym razem zajął się ssaniem i podgryzaniem dolnej wargi, którą po jakimś czasie lekko uszkodził, uwalniając stróżkę metalicznej w smaku krwi.
Balthazar
Balthazar
Szalony naukowiec

Liczba postów : 39

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Sob 23 Sty 2016, 21:29
Śmiał wątpić w jego zdolność. Nawet wzrok pewnego siebie polaka nie był w stanie go do nich przekonać.
- Jasne, jasne. - odparł tylko i wywrócił oczyma. Jeśli mu się uda to będzie znaczyło, że jest najlepszym instruktorem w całej galaktyce. Szczerze wątpił, żeby był w stanie na kacu chociażby ustać, a co dopiero tańczyć. Poza tym był leniem i bardzo nie lubił aktywności fizycznej.
Zadrżał, gdy poczuł jego dłoń w pobliżu swojego krocza. Nie trzeba było wiele czasu, żeby blondyn poczuł jak jego bokserki robią się ciasne. - Jeśli się przeliczę to będzie moja wina, ale zdziwiłbyś co to moich upodobań. - powiedział prowokująco.
Skłamałby gdyby powiedział, że chciała by ten zachłanny pocałunek się skończył. Był spragniony więcej, ale organizm potrzebował powietrza. W tej krótkiej przerwie Balth musiał wyglądać uroczo. Rozczochrane włosy, grzywka opadająca na jedno oko, lekko otwarte usta, z których spłynęła delikatna strużka śliny. Gdyby ktoś nie wiedział mógłby go teraz pomylić z kobietą. Wydał z siebie jęk, kiedy Noya dobrał się do jego szyi. Pozwolił białowłosemu rozebrać się i zostawić po sobie ślad, później będzie się zastanawiał jak to zakryć. Wiedział tylko tyle, że cokolwiek dostałby teraz od przyjaciela sprawiałoby mu to przyjemność, a im bardziej agresywnie tamten się posuwał, tym bardziej Balthazar się nakręcał. - Będę błagał o wszystko, co sobie zażyczysz. - odpowiedział całkiem szczerze. Jęknął cicho, kiedy poczuł jak Noya przegryzł jego dolną wargę. Nie minęło wiele czasu a i on ściągnął z niego koszulę. Zacisnął dłonie na jego plecach i objął go w pasie swoimi nogami.

// pw~//
Sponsored content

Kawalerka Balthazar'a Empty Re: Kawalerka Balthazar'a

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach