Phantasmagoria
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Latest topics
dPią 03 Sty 2020, 23:19Panda
Lwia jamaSob 10 Mar 2018, 21:42Sheridan
Zgaduj!Wto 25 Lip 2017, 11:01Admin
WymianaNie 14 Sie 2016, 22:51Wymiana
NieobecnościSob 26 Mar 2016, 15:32Dean Goodkin
Konta zagrożoneNie 20 Mar 2016, 10:31Panda
W co kto graWto 15 Mar 2016, 15:48Yunosuke
NabórNie 13 Mar 2016, 19:44Panda
Kasacja kontNie 13 Mar 2016, 16:11Gość

Go down
avatar
Gość
Gość

Sówki robią huu, huu~ Empty Sówki robią huu, huu~

Czw 07 Sty 2016, 16:33
    oTożsamość: W Luksemburgu posługuje się mianem Hanna Saturnina Janosik, lecz nie jest to jej prawdziwe miano, natomiast w Insomnium przestawia się jako Marcelina Baszenko.
    oWiek: Dwadzieścia sześć lat, w snach szesnaście
    oPłeć: Kobieta z krwi i kości
    oOrientacja: Dobra w obu kierunkach
    oZnak zodiaku: Bliźnięta
    oZawód w obu światach: (Szalony) Naukowiec/Robotyk || Wszystko i nic~
    oMoc: Iluzja Bólu*



    oGrupa: Obdarzeni (była członkini Labex)
    oRanga: Dewastorzy
    oOrganizacja | Ranga: Nie dołączyła do jakiejkolwiek organizacji… jeszcze.



oWygląd:
    ŚWIAT REALNY: W oddali słychać było stuk obcasów, który odbijał się echem po bloku. Owy dźwięk brzmiał niczym delikatna kołysanka, których nucono dla swych małych pociech, lecz akustyka będąca w budynku pogłębiała grozę zawartej w niej. Ten piękny, a zarazem koszmarny utwór wykonywała młoda kobieta okryta pod warstwami ciężkich zimowych ubrań, lecz pomimo ich posiadania nie były wstanie ukryć jej delikatnego, smukłego ciała o porcelanowej barwie z widocznymi kobiecymi krągłościami. Nie była za wysoka ani za niska również, zdecydowanie zaliczała się do tych kobiet, które miały średni wzrost, na oko metr sześćdziesiąt siedem, a przy tak apetycznym ciele jej waga mogłaby mieć maksymalnie pięćdziesiąt kilo.
    Pieprzony świat! Pieprzony kutas, PIEPRZONA ZIMA! UMRZYJCIE! WSZYSCY!– Nie mogłem zdjąć z niej oczu. Jej twarz, choć w ogarniętej irytacji ukazywały jej rysy bardziej dokładniej. Twarz pięknej nieznajomej była owalna z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi jarzmowymi, lecz zachowując dziecięce aspekty, które powodują, że twarz jest bardziej dziecięca. Kipiąca w niej nienaganny seksapil wraz z uwięzioną w środku słodkością wprawiały mnie w zakłopotanie, że nie mogłem złapać tchu od jej piękna.
    ZACHCIAŁO MU SIĘ MIESZKAĆ NA OSTATNIM PIĘTRZE! DEKIEL JEDEN! OBETNĘ MU JAJA OBCĘGAMI! – To co wpierw rzuciło mi się w oczy i przykuło mą uwagę były jej długie, opadające falami włosy w kolorze czystej bieli. Były niesamowite, z daleka wydawało mi się, że kobieta jest łysa bądź ma krótko je ścięte, lecz one po prostu wlepiły się w otaczającą wokół świeżo padnięty śnieg oszukując mój wzrok. Swą długością mogłaby się poszczycić. Długo musiała je zapuszczać by móc przypominać, choć minimalnie Roszpunkę. Co prawda sięgały jej do pasa, lecz była przynajmniej w połowie celu by ją przypominać.
    Kurwa, zamknięte! Nosz co za idiota! Pewnie sobie śpi z jakąś lachoną! Grr! Gdzie są te klucze do cholery jasnej?! Cip, cip, cip, kurwiki. – Zaraz po nich były oczy, które wybijały się na tle reszty kobiet jakich miałem dotychczas okazję spotkać. Z pozoru wydające się bijące zimnem, lecz posiadające iskrę namiętności w swej głębi. Były w kształcie migdałów, lecz kilkakrotnie większe od takowego, a delikatny fiolet, nie! Fiołkowy, a może bardziej przypominające barwę ametystu, który barwił jej tęczówki. Niespotykany kolor, które mną urzekły zostały podkreślone naturalną falą długich i gęstych rzęs, gdzie każdy ich trzepot zachęca do zbliżenia się do kobiety. Jej zaróżowione lice od chłodu dwora, mały figlarny nosek, oznaczony ledwo widocznymi piegami i pełne różane usta dopełniały jej twarz tworząc zgraną całość.
    To była miłość od pierwszego wejrzenia i ostatnia…

    ŚWIAT SNÓW: Otworzyłam swe oczy. Stałam przed lustrem, nie wiem co mnie poniosło by pójść do śmierdzącego kibla, który o dziwo należał do dziewcząt. Byłam sama, więc prawdopodobnie urwałam się z zajęć albo przyszłam za wcześnie, pewne było to pierwsze. Zresztą, po co poszłam do szkoły? Przecież się tutaj nie uczę, ech. Zmrużyłam je, po czym je przetarłam wierzchem dłoni. Nie płakałam żadnym bądź razie, coś mi tam wpadło, jasne?
    W końcu zaczęłam się przeglądać lustrze badając każdy centymetr mojego wyglądu. Nowego wyglądu. Byłam zupełnie inna niż „tam”, a już zwłaszcza zdecydowanie młodsza i co za tym idzie niższa o jakieś piętnaście centymetrów, a o wadze nie wspominając, że jakieś dobre dziesięć kilo straciłam, gdzie pewnie w Luksemburgu skakałabym z radości i uczciłabym wypadem do KFC, o tak! Teraz to dopiero jestem małym gówniarzem, hah. Skierowałam swój wzrok na twarz. Rysy pozostały prawie takie same, choć na miarę szesnastolatki. Piegi, które wcześniej były mało widoczne zniknęły i moja twarz mogłaby otrzymać miano „bez skazy” jak u porcelanowych laleczek, lecz ich miejsce zajęły kolczyki: trzy ulokowane po lewej stronie warg i siedem po obu uszach przypominające kolce. Teraz wyglądałam jak jakaś jebnięta na głowę buntowniczka czy punk, ale miało to jakiś urok. Nos i usta pozostały bez zmian, a oczy? O dziwo nie było aż tak drastycznej zmiany, lecz swą barwę zmieniły z fiołkowego na rażącą fuksję. Nie powiem, że była zła, lecz z moimi białymi włosami w ogóle by się nie komponowała. Kraina snów z pewnością też tak sądziła i prócz mych oczów zmieniły także włosy, które teraz były kruczoczarne, aczkolwiek prócz dominującej czerni posiadałam również kolorowe pasemki, gdzie te ubarwiały moją „nową” osobę. Nie mogę zaprzeczyć, że mi się nie podobają, ba! Pokochałam je nawet, lecz nie byłabym wstanie wybrać koloru między moimi śnieżnobiałymi w tamtym świecie, a czarnymi jak noc tutaj. Wyjątkowo lubiłam się z nimi bawić, bardzo często robiłam rogi ze kilku pasm, które były oznaczonymi innymi kolorami. Zabawnie w nich wyglądałam, w końcu mogłam się pobawić jak na dużego dzieciaka przystało.
    Prócz tego, że byłam niższa i bardziej irytująca to utraciłam w znacznej części swoje kobiece walory, gdzieś tak o połowę, lecz cieszy mnie fakt, że dalszym ciągu przypominam płeć piękną, jednakże jest to dla mnie zbyt drastyczna zmiana, z którą nie potrafię się pogodzić. Już nie kuszę tak dobrze jak w Luksemburgu, ech.


oCharakter:
    ŚWIAT REALNY: Od niedawna zacząłem pracować w instytucie, lecz niejednokrotnie miałem okazje, chociaż bardziej nie trudno było ich podsłuchiwać, gdy wypowiadali się o pewnej kobiecie, która siała nie mały postrach w placówce. Nie miałem jeszcze okazji jej poznać, ale z ich plotek wynika, że jest ona osobą niesamowicie zmienną w kwestii osobowości, by nie rzecz, że szaloną, lecz pomimo tego jest bardzo ambitną osobą, która dzięki swemu uporowi urzeczywistniła swe marzenia i inne cele.
    Aż gęsia skórka zawitała na mej skórze, gdy usłyszałem jeszcze przed chwilą, że jest osobą nieobliczalną i zdolną do wszelkich czynów tylko po to by dostać to, czego chce czy po prostu by inni uznali jej rację. Niektórzy nawet poszeptywali, że dokonała makabrycznych czynów, które świat by nie zaakceptował, lecz jak wiadomo plotki są plotkami. Mogą być prawdziwe, wyssane z palca bądź i wręcz przeciwnie.
    Różni ludzie mają różne zdania. Nie każdy miał o niej pozytywne zdanie na jej temat, lecz i znaleźli się Ci, który wychwalali ją wniebogłosy, iż jest osobą przecudowną nie tylko pod względem wyglądu, ale i również charakteru. Nie tylko swą inteligencją i poczuciem humoru pozyskiwała miano osoby towarzyskiej o dość specyficznym usposobieniu, lecz to nie psuło zdania wielu mężczyzn, którzy rzekli, iż pod tą cienką warstwą lodu kryje się ciepła kobieta, gdzie tylko nielicznych nią obdarowywała. Uznali ją po prostu za personę bardzo skrytą i stara się nie ukazywać niepożądanych przez nią cech w obawie, że jej słabości zostaną okrutnie wykorzystane przez drugą osobę. Dlatego niełatwo jest ją poznać, a jeżeli już to jej maskę.
    Słyszałem również, że jest niesamowitą aktorką, która świetnie maskuje swoje emocje i myśli, przez co nikt nie jest wstanie rozczytać, a co dopiero domyśleć się co takiego chodzi jej po głowie czy jakie ma o drugiej osobie zdania, choć ponoć jest bardzo szczerą i ma w wielkim poważaniu to, że zrani czyjeś uczucia, lecz w dalszym ciągu ludzie do niej lgną poprzez jej niezwykłą osobowość. Dziwne…
    Osoby pracujące z nią wspominali, iż jest nie tyle co dobrą aktorzyną co też manipulantką, która wie jak uwieść bądź przekonać by móc się takową osobą wysługiwać i oczekuje od niej, że będzie zaniedbywała swoje obowiązki po to by działał na jej rzecz, nie oczekując niczego w zamian, ponieważ nie lubi wyświadczać wszelkich przysług.
    Pomimo iż wiele osób uważa ją za osobę naprawdę oschłą i nieznośną, choć niesamowicie towarzyską to wszyscy byli zgodni w jednej rzeczy – była bardzo wyrachowana i posiadała sporą intuicję, dzięki której niejednokrotnie bezbłędnie poprowadziła ją przez szalone i kręte ścieżki jej życia i wszelkich niemożliwych celów.
    Pewnego dnia otrzymałem okazję by poznać tą osobistość, i pożałowałem tego.

    ŚWIAT SNÓW: Westchnęłam ciężko, po czym rzuciłam nożem w tarczę. Do mych uszów dobiegł pisk osoby przymocowanej do tarczy. Nóż był tuż obok jego twarzy. Uśmiechnęłam się szeroko, śmiejąc się przy tym kpiąco. Rozbawiło mnie to i chciałam więcej, znacznie więcej.
    Co tak słabo? GŁOŚNIEJ! Niech Cię ktoś usłyszy, no! – zachęciłam rzucając w jego stronę kolejny ostry nóż, który drasnął mu policzek. Próbował wrzasnąć, lecz uniemożliwiał mu to knebel w jego ustach. Tutaj mogłam się efektowniej pobawić niżeli w prawdziwym świecie. Tutaj moja sadystyczna natura mogła się w końcu w pełni wyswobodzić i dać się ponieść wszelkim fantazjom, które były utkwione w mej głowie. W tamtym świecie również mogłam się pobawić moimi laleczkami, ale… to nie to samo. Tutaj mogłam na wszelkie fikuśne sposoby!
    ZA CICHO! Może jak po majstruję Ci w gardle to zaczniesz głośniej śpiewać, hm? –jego jęki oznaczały zgodę, przynajmniej w moim rozumowaniu. Lubiłam się bawić, a to moimi laleczkami i ich uczuciami, a to ich truchłami i wiele, wiele innych. Jestem jak małe, rozpuszczone dziecko, które każdą osobę traktuje przedmiotowo i nigdy na poważnie przez swoją dziecięcą naturę, jako tutaj przedstawiałam, choć byłam nastolatką i takie zachowanie było zwyczajnie głupie, ale… mnie to nie interesowało? Miałam to w dupie? O, właśnie tak! W wielkim poważaniu, liczyłam się tylko ja i moje potrzeby… No i oczywiście braciszek! W końcu jestem rodzinna, a może jednak nie? Kij z tym!
    Pokaż kotku, co masz w środku~ – wymachiwałam ostrzem tasaka tuż przez nosem mojej nowej laleczki. Ten wzrok, och! Taki piękny! Pełen przerażenia, a krzyk? Był jak jakiś niewyrobiony słowik, który myślał, że pięknie śpiewa, więc ponownie przytknęłam mu usta. – No to CIACH. – Tasak poszedł w ruch, a duszony krzyk ofiary bił się echem po ścianach piwniczki. Nie mogłam zaprzeczyć - jestem socjopatką i wszelkie normy panujące w świecie nie istniały dla mnie, nie miały dla mnie żadnego znaczenia, gdyż żyłam w swoim własnym, gdzie takowe reguły i nakazy były niczym znaczącym. Nie było ich, więc mogłam robić co mi się żywnie podoba! I to było zajebiste! Aczkolwiek nie dla innych, ale jak już wcześniej wspomniałam – liczę się tylko JA! Jestem tutaj taka sama, choć… inna? Nieważne, lecz zapamiętajcie to!



oDodatkowe:
  • Jej prawdziwe imię brzmi Płomykówka. Ona wraz z bratem otrzymali tak dziwaczne imiona od sów jakich posiadali ich rodzice;
  • Zmieniła swe dane osobowe po tym jak zrezygnowała z pracy w Labex, ponieważ stała się Obdarzoną, a nie widziało jej się bycie obiektem testowym dla nich. To nie jej tryb życia;
  • Prowadzi swoje własne badania i wszelkie eksperymenty w swoim prywatnym „Kąciku Zabaw”. A po co? To jej słodka tajemnica;
  • Ma brata bliźniaka (starszy o 5 minut) i jest bardzo związana, więc czasem w akcie pseudo zazdrości o inne kobiety wmawia im, że są małżeństwem. Taki mały trolling z jej strony;
  • Jej rodzice są dość znani, ponieważ jej matka jest politykiem, a natomiast ojciec Naukowcem i członkiem Labex (to dzięki niemu przez jakiś czas tam przynależała);
  • Marzenie o byciu Naukowcem (jak również Robotykiem) nabyła je nie przez wzgląd na ojca, lecz dzięki obejrzeniu pewnej kreskówki, która nazywała się „Dexter”;
  • Jej lewa dłoń jest na pół mechaniczna, ponieważ miała mały wypadek przy pracy, lecz zrestaurowała ją i działa jak natura chciała, ale w Insomnium jej dłoń jest normalna;
  • W Luksemburgu jest oburęczna, natomiast w snach jest tylko praworęczna;
  • Jawnie wykorzystuje swój wdzięk i urok osobisty by w ten sposób wabić w swoją sień poszczególne ofiary, których później mianuje swymi laleczkami by się nimi „pobawić”. Najczęściej są to przedstawiciele płci przystojnej;
  • Wybija się na tle innych poprzez swoją charyzmę i sporą inteligencję w dziedzinie nauk ścisłych i robotyki, które rzecz oczywista wykorzystuje do swych małych „badań” czy też po to by się popisać;
  • Jest również małą poliglotką, gdyż biegle posługuję się czterema językami: rosyjskim, hiszpańskim, niemieckim i łaciną podwórkową. Ma w planach nauczenie się również japońskiego i polskiego;
  • Nie jest może pedantką, ale lubi gdy ma porządek, czy to w domu czy to w swojej pracowni. Jak to są jej cztery kąty to musi być czysto i nie ma zmiłuj się!;
  • Wiele jej biżuterii czy akcesorii są w motywach sów, z którymi się ta utożsamia;
  • Nienawidzi do szpiku i kości dzieci. Brzydzi się nimi i chętnie spaliłaby je żywcem czy też obdarła ze skóry, choć mogą się zdarzyć wyjątki. Kobieta bywa zmienna;
  • Jest uzdolniona muzycznie, potrafi grać na kilku instrumentach, a zwłaszcza na pianinie i skrzypcach, jak też na własnym głosie;
  • Uzależniona od kofeiny. Wypija ją hetrolitrami i dalszym ciągu nie ma jej dość, ponieważ ją nie pobudza, a usypia, nie ważne jak mocna by była.


Iluzja Bólu:

**Wyrażam zgodę na wzięciu udziału w losowaniu.
Veer
Veer
Dewastator

Liczba postów : 95

Sówki robią huu, huu~ Empty Re: Sówki robią huu, huu~

Czw 07 Sty 2016, 19:20
Sówki robią huu, huu~ Dbc5343da5899b376c7a503a5dd8c5ff,62,37

— to po pierwsze.
Po drugie — odrobinę nawydziwiałaś, moja droga.

Owy dźwięk brzmiał niczym delikatna kołysanka, których nucono dla swych małych pociech, lecz akustyka będąca w budynku pogłębiała grozę zawartej w niej.

Skoro kołysanka, to którą nucono.
Skoro grozę, to zawartą w niej.

Ten piękny, a zarazem koszmarny utwór wykonywała młoda kobieta okryta pod warstwami ciężkich zimowych ubrań, lecz pomimo ich posiadania nie były wstanie ukryć jej delikatnego, smukłego ciała o porcelanowej barwie z widocznymi kobiecymi krągłościami.

Ukryta pod warstwami lub okryta warstwami.
Skoro ona, to nie była w stanie.

Jej twarz, choć w ogarniętej irytacji, ukazywały jej rysy bardziej dokładniej.

Gdybym chciała zaznaczyć wszystkie błędy w tym zdaniu, zapewne musiałabym całe wcisnąć w color=red, gdyż całe jest napisane źle.
"Twarz, choć ogarnięta irytacją, (tutaj należy zamknąć wtrącenie przecinkiem) ukazywała jej rysy dokładniej (nie istnieje coś takiego jak "bardziej dokładniej)."

Twarz pięknej nieznajomej była owalna z wyraźnie zaznaczonymi kośćmi jarzmowymi, lecz zachowując dziecięce aspekty, które powodują, że twarz jest bardziej dziecięca.

Powtórzenie słowa "twarz", ale skoro już mówimy o tej buzi, to zachowująca dziecięce aspekty.
Inna kwestia, że zdanie nie ma sensu, na owych "aspektach" warto je zakończyć. Dziecięce aspekty powodujące bycie dziecięcym. Śmierć powodująca umieranie.

Kipiąca w niej nienaganny seksapil wraz z uwięzioną w środku słodkością wprawiały mnie w zakłopotanie, że nie mogłem złapać tchu od jej piękna.

Skoro seksapil, to kipiący.

To, co wpierw rzuciło mi się w oczy i przykuło mą uwagę, były jej długie, opadające falami włosy w kolorze czystej bieli.

Brakujące przecinki.

Były niesamowite, z daleka wydawało mi się, że kobieta jest łysa bądź ma krótko je ścięte, lecz one po prostu wlepiły się w otaczającą wokół świeżo padnięty śnieg oszukując mój wzrok.

Ta część jest tak poplątana, że zgubiła wszelki sens. Zmień na: (...)lecz one po prostu wlepiły się w otaczający, świeży śnieg, oszukując mój wzrok.

Swą długością mogłaby się poszczycić.

Myślałam, że rozpisujesz się na temat włosów, a nie osoby? Ich długością.

Długo musiała je zapuszczać by móc przypominać, choć minimalnie, Roszpunkę. Co prawda sięgały jej do pasa, lecz była przynajmniej w połowie celu, by ją przypominać.

Brakujące przecinki.

Gdzie są te klucze, do cholery jasnej?!

Postacie mogą mówić z błędami, ale Ty masz to zapisywać poprawnie.

Zaraz po nich były oczy, które wybijały się na tle reszty kobiet, jakich miałem dotychczas okazję spotkać.

Brak przecinka.

Fiołkowy, a może bardziej przypominające barwę ametystu, który barwił jej tęczówki.

Skoro kolor, to przypominający.

Niespotykany kolor, które mną urzekły. zostały podkreślone naturalną falą długich i gęstych rzęs, gdzie każdy ich trzepot zachęca do zbliżenia się do kobiety.

Niespotykany kolor, który mnie urzekł.
Tutaj sugeruję postawić kropkę, bo bez niej dalsza część zdania brzmi, jakby dotyczyła koloru, podczas gdy jest ona na temat oczu.

Jej zaróżowione lice od chłodu dwora, mały figlarny nosek, oznaczony ledwo widocznymi piegami i pełne różane usta dopełniały jej twarz, tworząc zgraną całość.

Pomijając fakt, że zgubiłaś przecinek, polemizowałabym, czy "dopełniały jej twarz" jest dobrym określeniem. Na Twoim miejscu spróbowałabym z (...)dopełniały kompozycji, tworząc zgraną całość.

Stałam przed lustrem, nie wiem co mnie poniosło, by pójść do śmierdzącego kibla, który o dziwo należał do dziewcząt.

Brakujący przecinek.

Zmrużyłam je, po czym je przetarłam wierzchem dłoni.

Powtórzenie.

Nie płakałam żadnym bądź razie, coś mi tam wpadło, jasne?

Pomijając to zgubione "w" — "bądź razie" jest dość popularnym błędem. Poprawnie powinno to brzmieć "w żadnym razie".

W końcu zaczęłam się przeglądać lustrze, badając każdy centymetr mojego wyglądu.
Byłam zupełnie inna niż „tam”, a już zwłaszcza zdecydowanie młodsza i, co za tym idzie, niższa o jakieś piętnaście centymetrów(...)

Kraina snów z pewnością też tak sądziła i prócz mych oczów zmieniły także włosy, które teraz były kruczoczarne, aczkolwiek prócz dominującej czerni posiadałam również kolorowe pasemki, gdzie te ubarwiały moją „nową” osobę

Kolorowe pasemka.

Nie mogę zaprzeczyć, że mi się nie podobają, ba!

Po dalszych zdaniach widzę, że nie to miałaś na myśli. "Nie mogę zaprzeczyć, że mi się nie podobają" oznacza to samo, co "nie mogę potwierdzić, że mi się podobają".
Nie mogę zaprzeczyć, że mi się podobają.

Pokochałam je nawet, lecz nie byłabym wstanie wybrać koloru między moimi śnieżnobiałymi w tamtym świecie, a czarnymi jak noc tutaj.

Wstawać —> wstanie; Być można natomiast w stanie.
Zbędny przecinek.

Wyjątkowo lubiłam się z nimi bawić, bardzo często robiłam rogi ze kilku pasm, które były oznaczonymi innymi kolorami. Zabawnie w nich wyglądałam, w końcu mogłam się pobawić, jak na dużego dzieciaka przystało.

Z kilku pasm.
Brakujący przecinek.

Już nie kuszę tak dobrze, jak w Luksemburgu, ech.

Interpunkcja schowała się pod stolikiem i zaszlochała rzewnie.

Od niedawna zacząłem pracować w instytucie, lecz niejednokrotnie miałem okazje, chociaż bardziej nie trudno było ich podsłuchiwać, gdy wypowiadali się o pewnej kobiecie, która siała nie mały postrach w placówce.

To zdanie jest tak zbudowane, że nie ma sensu. Z dobrej woli podam Ci poprawne na tacy: Od niedawna zaczęłam pracować w Instytucie, lecz niejednokrotnie miałam okazję podsłuchać, a nie było to trudne, gdy wypowiadali się o pewnej kobiecie, która siała niemały postrach w placówce.

Nie miałem jeszcze okazji jej poznać, ale z ich plotek wynika, że jest ona osobą niesamowicie zmienną w kwestii osobowości, by nie rzecz, że szaloną, lecz pomimo tego jest bardzo ambitną osobą, która dzięki swemu uporowi urzeczywistniła swe marzenia i inne cele.

Powtórzenie. By nie rzec.

Aż gęsia skórka zawitała na mej skórze, gdy usłyszałem jeszcze przed chwilą, że jest osobą nieobliczalną i zdolną do wszelkich czynów tylko po to, by dostać to, czego chce czy po prostu by inni uznali jej rację.
Niektórzy nawet poszeptywali, że dokonała makabrycznych czynów, które świat by nie zaakceptował, lecz jak wiadomo, plotki są plotkami.

Brakujące przecinki.
Skoro czynów, to których.

Nie tylko swą inteligencją i poczuciem humoru pozyskiwała miano osoby towarzyskiej o dość specyficznym usposobieniu, lecz to nie psuło zdania wielu mężczyzn, którzy rzekli, iż pod tą cienką warstwą lodu kryje się ciepła kobieta, gdzie tylko nielicznych nią obdarowywała.

Czym? Ciepłą kobietą? A smaczna chociaż była?

Uznali ją po prostu za personę bardzo skrytą i stara się nie ukazywać niepożądanych przez nią cech w obawie, że jej słabości zostaną okrutnie wykorzystane przez drugą osobę.

Skoro osobę, to starającą się.

Słyszałem również, że jest niesamowitą aktorką, która świetnie maskuje swoje emocje i myśli, przez co nikt nie jest wstanie rozczytać, a co dopiero domyśleć się co takiego chodzi jej po głowie czy jakie ma o drugiej osobie zdania. choć ponoć jest bardzo szczerą i ma w wielkim poważaniu to, że zrani czyjeś uczucia, lecz w dalszym ciągu ludzie do niej lgną poprzez jej niezwykłą osobowość.

Na temat pierwszego błędu już się wypowiadałam; domyślić się.
Ponadto, zdanie jest o wiele za długie. Zaznaczyłam, gdzie powinnaś wstawić kropkę, a kolejne zacząć wielką literą.

(...)która wie jak uwieść bądź przekonać by móc się takową osobą wysługiwać i oczekuje od niej, że będzie zaniedbywała swoje obowiązki po to, by działał na jej rzecz(...)

Pewnego dnia otrzymałem okazję, by poznać osobistość, i pożałowałem tego.

Przecinek wstawiony przed "i" przerzuć za "okazję".
osobistość.

― Co tak słabo? GŁOŚNIEJ! Niech Cię ktoś usłyszy, no! – zachęciłam, rzucając w jego stronę kolejny ostry nóż, który drasnął mu policzek.

A wiesz, że ponoć za błędy interpunkcyjne wyłamują paluszki?

― ZA CICHO! Może jak po majstruję Ci w gardle, to zaczniesz głośniej śpiewać, hm? –jego jęki oznaczały zgodę, przynajmniej w moim rozumowaniu.

Brak przecinka; w tym wypadku "jego" powinno być pisane wielką literą.

― Pokaż kotku, co masz w środku~ – wymachiwałam ostrzem tasaka tuż przez nosem mojej nowej laleczki.

Przed nosem.

Przebrnęłam, teraz kolej na Ciebie.
Poza tym — muszę zwrócić uwagę na pewne fakty, które mocno kłócą się z realiami forum. Wszystko komplikuje fakt, że Twoja postać niegdyś pracowała dla Labex. Ludzie cywilni nie wiedzą o istnieniu Insomnium. Znajdują się w nim za każdym razem, gdy zasypiają, jednak uważają to za zwykły, prosty sen. Inna kwestia ze wspomnianą "górą" i naukowcami — oni zdają sobie sprawę z istnienia odrębnego medium.
Po pierwsze, Twoja postać nie mogła uczęszczać do szkoły w świecie snów, gdy pracowała dla ów organizacji, gdyż ta obejmuje oba światy — badaczem jesteś w Luksemburgu, jak i w Insomnium.  Ton, w jakim opisany jest wygląd, nie brzmi, gdyż sugeruje, jakby w owym "kiblu szkolnym" Płomykówka po raz pierwszy zobaczyła siebie w lustrze, mając świadomość, porównując "nową siebie" do rzeczywistego odpowiednika. Tymczasem nie mogło tak być, gdyż widziała siebie niejednokrotnie śpiąc, zanim dowiedziała się o istnieniu tej krainy, czyli zanim podjęła karierę naukową.
Drugą kwestią jest sadyzm dziewczyny w świecie snów. Labex jest organizacją, będącą powiązaną z rządem, co za tym idzie, zabijanie na prawo i lewo nie jest dopuszczalne. Jej poczynania mogą być tajemnicą, jednak tym sposobem dajesz łatwego haka MG i prędzej czy później jej działania zostaną wykryte.
Po trzecie — po odejściu z Labex, Płomykówka na pewno pozostała z wiedzą na temat działań rządu, była wtajemniczona. Musisz pamiętać, że w razie zdradzenia którejkolwiek z "poufnych informacji", rząd bezproblemowo zlokalizuje "problem".

Sugeruję, abyś zmieniła sposób, w jaki napisałaś wygląd postaci w Insomnium — nie opisuj tego tak, jakbyś porównywała go do tego z Luksemburgu. Na sadyzm jestem w stanie przystanąć, ale pamiętaj, że zbrodnie Płomykówki, których dokonywała w Insomnium za czasów bycia członkiem Labex, są tajemnicą i poza swoimi zabawami musiała spełniać obowiązki, których wymagała od niej praca w świecie snów.
W razie pytań pisz do mnie na PW, aby tutaj nie spamować.

KARTA DO POPRAWY
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach