- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Czw 07 Sty 2016, 21:41
O mało nie wyszły jej oczy z orbit słuchając wyjaśnień Puchacza. Jak dziewczyny mogą się bić o chłopaka? Przecież powinno być na odwrót! Powodem są pieniądze? Hmmm, choć jakby tak pomyśleć… No, ale dziecko powinno mieć obojga rodziców! No i powinno się rodzić z miłości!
- No, ale pierwotny instynkt można poskromić, panie Sówko! I jak kobieta podczas stosunku może ściągnąć zabezpieczenie? Pan po prostu nie chcesz się przyznać, że zapominasz o tym by w ogóle założyć prezerwatywę! – powiedziała pewnym siebie głosem. Jaki bezczelny! Zwalić całą winę na płeć piękną! Toż to nonsens! – W każdym bądź razie, jeżeli nawet takie kobiety istnieją to Ja taka nie będę! Bo oto właśnie księżniczka – wskazała na siebie – czeka na swojego wyśnionego rycerza na białym koniu, który zwie się G-Dragon i będziemy żyć długo i szczęśliwie Seulu w Korei Południowej. – mówiła rozmarzonym tonem, wyobrażając siebie w białej sukni ślubnej prowadzoną przez swojego papę w ręce przyszłego męża… - Nasze dzieci będą przepiękne….
Tak, od dobrych dwóch lat widząc lidera zespołu BigBang na ekranie swojego laptopa i słuchając jego piosenki aż się rozpływa… Wie, że kiedyś będzie jej, nie ma co do tego wątpliwości, bo w końcu jest nieprzeciętnie urocza!
- TAAAK~~~ Lody, lody – nuciła mocniej ściskając dłoń chłopaka - Aż chce mi się śpiewać piosenkę Red Velvet „Ice Carem Cake”! – to powiedziawszy zaczęła sobie podśpiewywać:
„Juseyo dalkomhan geu mat Ice Cream Cake
teukbyeolhajin oneure oulineun maseuro
ibgae mudeun Ice Creame
ni gaseum dugeungeoryeo naega daga ogetjyo
It’s So Tasty, Come And Chase Me
mot chamgesseo I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That Ice Cream
I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That Ice Cream
I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That”*
Gdy skończyła i doszli do kawiarni o uroczej nazwie „U Króliczka”, gdzie często przesiadywała z koleżankami zajadając się słodkościami, szybko podbiegła do dobrze jej znanego chłopaka stojącego za ladą i powiedziała:
- Cześć Loki! – kiedy chłopak jej odpowiedział postanowiła złożyć swoje zamówienie – Po proszę duuuuże lody o smaku truskawkowym do tego mojego ulubionego kufelka, wiesz, o którym mówię, prawda? – zapytała ze słodką minką – A pan, panie Puchaczu, jakie chcesz lody?
*”Proszę, daj mi ten słodki smak, tort lodowy
O smaku, który pasuje do tego wyjątkowego dnia
Lód, który jest na moich ustach
Sprawia, że twoje serce załomoce i przyjdziesz do mnie
Jest taki smaczny, przyjdź i goń za mną, nie mogę tego powstrzymać
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego loda
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego loda
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego”
- No, ale pierwotny instynkt można poskromić, panie Sówko! I jak kobieta podczas stosunku może ściągnąć zabezpieczenie? Pan po prostu nie chcesz się przyznać, że zapominasz o tym by w ogóle założyć prezerwatywę! – powiedziała pewnym siebie głosem. Jaki bezczelny! Zwalić całą winę na płeć piękną! Toż to nonsens! – W każdym bądź razie, jeżeli nawet takie kobiety istnieją to Ja taka nie będę! Bo oto właśnie księżniczka – wskazała na siebie – czeka na swojego wyśnionego rycerza na białym koniu, który zwie się G-Dragon i będziemy żyć długo i szczęśliwie Seulu w Korei Południowej. – mówiła rozmarzonym tonem, wyobrażając siebie w białej sukni ślubnej prowadzoną przez swojego papę w ręce przyszłego męża… - Nasze dzieci będą przepiękne….
Tak, od dobrych dwóch lat widząc lidera zespołu BigBang na ekranie swojego laptopa i słuchając jego piosenki aż się rozpływa… Wie, że kiedyś będzie jej, nie ma co do tego wątpliwości, bo w końcu jest nieprzeciętnie urocza!
- TAAAK~~~ Lody, lody – nuciła mocniej ściskając dłoń chłopaka - Aż chce mi się śpiewać piosenkę Red Velvet „Ice Carem Cake”! – to powiedziawszy zaczęła sobie podśpiewywać:
„Juseyo dalkomhan geu mat Ice Cream Cake
teukbyeolhajin oneure oulineun maseuro
ibgae mudeun Ice Creame
ni gaseum dugeungeoryeo naega daga ogetjyo
It’s So Tasty, Come And Chase Me
mot chamgesseo I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That Ice Cream
I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That Ice Cream
I Scream, You Scream
Gimme that, Gimme That”*
Gdy skończyła i doszli do kawiarni o uroczej nazwie „U Króliczka”, gdzie często przesiadywała z koleżankami zajadając się słodkościami, szybko podbiegła do dobrze jej znanego chłopaka stojącego za ladą i powiedziała:
- Cześć Loki! – kiedy chłopak jej odpowiedział postanowiła złożyć swoje zamówienie – Po proszę duuuuże lody o smaku truskawkowym do tego mojego ulubionego kufelka, wiesz, o którym mówię, prawda? – zapytała ze słodką minką – A pan, panie Puchaczu, jakie chcesz lody?
*”Proszę, daj mi ten słodki smak, tort lodowy
O smaku, który pasuje do tego wyjątkowego dnia
Lód, który jest na moich ustach
Sprawia, że twoje serce załomoce i przyjdziesz do mnie
Jest taki smaczny, przyjdź i goń za mną, nie mogę tego powstrzymać
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego loda
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego loda
Krzyczę, ty krzyczysz, daj mi to, daj mi tego”
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Czw 07 Sty 2016, 23:01
Kurwa, ta mała to cwana bestia. Skąd ona tyle wiedziała? Musiał brnąć w to dalej, albo to jakoś odkręcić. Swoją drogą, dlaczego wszystkich interesował fakt jego życia seksualnego i czy zakłada prezerwatywy?! O zgrozo, no ile można?! Książkę piszą wszyscy?! Ta, zakładał. Przeważnie, jak nie był nachlany.
- Tego, oczywiście, że to wina kobiet – dalej uparcie pozostawał przy swoim. - Gdyby burki nosiły, nie było by problemu, a potem płacze sto siedemdziesiąt ponad kobiet, że je w Niemczech zgwałcono... – No ale nie dodał, że to Araby zrobiły w Sylwestra. Och, Puchacz marzył o świecie, gdzie laski były by jego, i tylko jego. Nikt by się nie kłócił. Mega harem. Ale zaraz kurwa... jaki G-Dragon?! CO JEST KURWA. On jej tu miłość wyznał, na towarzyszkę życia mianował, lody kupował, a ona z Koreańczykiem pieprzonym chciała się szlajać?! WSZYSTKIE SĄ TAKIE SAME! WYZNAJ IM MIŁOŚĆ TO LECĄ DO FRAJERA, JEDNEGO Z NAJBOGATYSZYCH KOREAŃCZYKÓW W KOREI POŁUDNIOWEJ. - Za stary dla ciebie – musiał to skomentować. Tak, koleś był starszy od Puchacza. Chyba.
- Wasze dzieci będą żółte i skośne, i głupie, i fe... chciej je ze mną – mruknął naburmuszony do siebie, cicho żeby nie usłyszała. No co za kutafon, raz na miesiąc piosenkę ze swoim zespołem jebnie i myśli, że poderwie wszystkie fanki? O dobre sobie, tak nie będzie. Tak nie będzie. Prawda? Ona się rozpływała na myśl o jakimś nieosiągalnym facecie, a ten idealny prawdziwy siedział obok niej. Nie, to są kobiety. Takie kurwa właśnie one są. I nie miał racji?! NIE MIAŁ RACJI? - Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie... (…), nie... – powiedział ze sto razy. Zrobił jakąś dziwną minę, jakby właśnie dostał kosza. Dostał kosza. Nie no, jeszcze nie. Ale był atentycjną kurwą i chciał uwagi. Chciał notic mi senpai, a ona to zjebała. O gosh, co teraz?
- Pistacjowe – mruknął do gościa podającego lody, posyłając mu mordercze spojrzenie. Dał do zrozumienia też wzrokiem, że to dziecko jest jego i nie zawaha się jej wy... wyprowadzić z kawiarni, jeśli lody mu nie zasmakują. Zapłacił i usiadł z nią. Wpatrywał się w woje buty z wielkim bólem. Rak żołądka. Jak ona mogła go tak zranić? On był wrażliwy.
- Nie no, ale ty chyba nie zapomniałaś o mnie, co nie? – wpatrywał się w nią teraz intensywnie, w taki sposób, jakby do jej odpowiedzi zależały losy świata. - Ty mnie nie możesz zdradzać. To się nie godzi nawet. Masz ty godność człowieka? Tak? Czy nie? Czy raczej tak? – złapał się za głowę, czochrając włosy, bo chyba dostał udaru.
- Mam wrażenie moja droga, że ty się bawisz moimi uczuciami – Kolejna laska go naciąga, tym razem na lody.
- Tego, oczywiście, że to wina kobiet – dalej uparcie pozostawał przy swoim. - Gdyby burki nosiły, nie było by problemu, a potem płacze sto siedemdziesiąt ponad kobiet, że je w Niemczech zgwałcono... – No ale nie dodał, że to Araby zrobiły w Sylwestra. Och, Puchacz marzył o świecie, gdzie laski były by jego, i tylko jego. Nikt by się nie kłócił. Mega harem. Ale zaraz kurwa... jaki G-Dragon?! CO JEST KURWA. On jej tu miłość wyznał, na towarzyszkę życia mianował, lody kupował, a ona z Koreańczykiem pieprzonym chciała się szlajać?! WSZYSTKIE SĄ TAKIE SAME! WYZNAJ IM MIŁOŚĆ TO LECĄ DO FRAJERA, JEDNEGO Z NAJBOGATYSZYCH KOREAŃCZYKÓW W KOREI POŁUDNIOWEJ. - Za stary dla ciebie – musiał to skomentować. Tak, koleś był starszy od Puchacza. Chyba.
- Wasze dzieci będą żółte i skośne, i głupie, i fe... chciej je ze mną – mruknął naburmuszony do siebie, cicho żeby nie usłyszała. No co za kutafon, raz na miesiąc piosenkę ze swoim zespołem jebnie i myśli, że poderwie wszystkie fanki? O dobre sobie, tak nie będzie. Tak nie będzie. Prawda? Ona się rozpływała na myśl o jakimś nieosiągalnym facecie, a ten idealny prawdziwy siedział obok niej. Nie, to są kobiety. Takie kurwa właśnie one są. I nie miał racji?! NIE MIAŁ RACJI? - Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie... (…), nie... – powiedział ze sto razy. Zrobił jakąś dziwną minę, jakby właśnie dostał kosza. Dostał kosza. Nie no, jeszcze nie. Ale był atentycjną kurwą i chciał uwagi. Chciał notic mi senpai, a ona to zjebała. O gosh, co teraz?
- Pistacjowe – mruknął do gościa podającego lody, posyłając mu mordercze spojrzenie. Dał do zrozumienia też wzrokiem, że to dziecko jest jego i nie zawaha się jej wy... wyprowadzić z kawiarni, jeśli lody mu nie zasmakują. Zapłacił i usiadł z nią. Wpatrywał się w woje buty z wielkim bólem. Rak żołądka. Jak ona mogła go tak zranić? On był wrażliwy.
- Nie no, ale ty chyba nie zapomniałaś o mnie, co nie? – wpatrywał się w nią teraz intensywnie, w taki sposób, jakby do jej odpowiedzi zależały losy świata. - Ty mnie nie możesz zdradzać. To się nie godzi nawet. Masz ty godność człowieka? Tak? Czy nie? Czy raczej tak? – złapał się za głowę, czochrając włosy, bo chyba dostał udaru.
- Mam wrażenie moja droga, że ty się bawisz moimi uczuciami – Kolejna laska go naciąga, tym razem na lody.
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pią 08 Sty 2016, 00:03
- Za stary? No może troszkę… Moje dzieci będą fe i głupie? A-a-ale moje dzieci będą śliczne! Moje geny na pewno będą dominujące i-i-i-i będą cudaśne! – powiedziała ze łzami w oczach. No bo jak to? Jej przyszłe córeczki brzydkie? – Mieć je z panem? Ale ja pana jeszcze dobrze nie znam!
Łzy kapały jej po policzku, dalej była roztrzęsiona faktem, że ktoś mógł twierdzić, że będzie miała nie urocze potomstwo. Wytarła jednak szybko swoje duże oczka i ze zmarszczonymi zabawnie brwiami zaczęła się przyglądać Puchaczowi. Z nim je mieć? Może wtedy byłyby nieprzeciętnie śliczne? Póki co nie umiała sobie tego wyobrazić! Przez ostatnie dwa lata wyobrażała sobie czarnowłose szkraby z różowymi oczkami. Nie chciała żadnej willi ani apartamentowca. Po prostu zwykły rodzinny domek na obrzeżach Seulu.
Humor nawet do niej nie wrócił na widok swoich lodów przyniesionych przez Loki’ego. To co powiedział Puchacz dobiło ją do żywego… więc by dzieci były rozkoszne i mądre musi zrezygnować z G-Dragona… Czy jest w stanie to zrobić? Zadała sobie to pytanie. Jeszcze nie znała odpowiedzi na to pytanie. Skierowała swój wzrok na swoje lody, w tej chwili trochę już roztopione, czyli długo musiała rozmyślać. Zaczęła je jeść, choć już bez takiego entuzjazmu, z jakim przyszła tu w ich sprawie. Ponownie skierowała swój wzroku ku chłopakowi.
- Czemu miałabym zapomnieć? – nie rozumiała o co mu chodzi. Przecież kupił jej lody, więc szybko o nim nie zapomni! – Zdradzić? Ale ja jeszcze z nikim nie jestem! Proszę pana, mam dopiero dwanaście lat! Nawet się jeszcze nie całowałam! – gdy zdała sobie sprawę z tego, że wyjawiła swój największy sekret aż poczerwieniała cała na buzi. Tego to nawet nie wiedziały jej przyjaciółki! - I znam swoją wartość, zdaję sobie sprawę, iż jestem warta miliony, ba! Miliardy! – co jak co ale Woluś miała wysokie mniemanie na swój temat, to chyba przez to, że wszyscy z jej otoczenia mówili jaka to ona jest śliczna, urocza i nieposiana wad jeśli chodzi o wygląd. - Czy ja się bawię czyimiś uczuciami… Hmmm nie wiem…. Chyba nie…. A jeśli już to nie byłam tego świadoma… Ojej! Lody mi kapnęły na mundurek!
Łzy kapały jej po policzku, dalej była roztrzęsiona faktem, że ktoś mógł twierdzić, że będzie miała nie urocze potomstwo. Wytarła jednak szybko swoje duże oczka i ze zmarszczonymi zabawnie brwiami zaczęła się przyglądać Puchaczowi. Z nim je mieć? Może wtedy byłyby nieprzeciętnie śliczne? Póki co nie umiała sobie tego wyobrazić! Przez ostatnie dwa lata wyobrażała sobie czarnowłose szkraby z różowymi oczkami. Nie chciała żadnej willi ani apartamentowca. Po prostu zwykły rodzinny domek na obrzeżach Seulu.
Humor nawet do niej nie wrócił na widok swoich lodów przyniesionych przez Loki’ego. To co powiedział Puchacz dobiło ją do żywego… więc by dzieci były rozkoszne i mądre musi zrezygnować z G-Dragona… Czy jest w stanie to zrobić? Zadała sobie to pytanie. Jeszcze nie znała odpowiedzi na to pytanie. Skierowała swój wzrok na swoje lody, w tej chwili trochę już roztopione, czyli długo musiała rozmyślać. Zaczęła je jeść, choć już bez takiego entuzjazmu, z jakim przyszła tu w ich sprawie. Ponownie skierowała swój wzroku ku chłopakowi.
- Czemu miałabym zapomnieć? – nie rozumiała o co mu chodzi. Przecież kupił jej lody, więc szybko o nim nie zapomni! – Zdradzić? Ale ja jeszcze z nikim nie jestem! Proszę pana, mam dopiero dwanaście lat! Nawet się jeszcze nie całowałam! – gdy zdała sobie sprawę z tego, że wyjawiła swój największy sekret aż poczerwieniała cała na buzi. Tego to nawet nie wiedziały jej przyjaciółki! - I znam swoją wartość, zdaję sobie sprawę, iż jestem warta miliony, ba! Miliardy! – co jak co ale Woluś miała wysokie mniemanie na swój temat, to chyba przez to, że wszyscy z jej otoczenia mówili jaka to ona jest śliczna, urocza i nieposiana wad jeśli chodzi o wygląd. - Czy ja się bawię czyimiś uczuciami… Hmmm nie wiem…. Chyba nie…. A jeśli już to nie byłam tego świadoma… Ojej! Lody mi kapnęły na mundurek!
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pią 08 Sty 2016, 11:53
- A G-Dragona też nie znasz! A on ci lodów nie kupił! – Tak, Puchacz powiedział to z oburzeniem sześcioletniego dziecka, mający przy tym nadęte policzki, splecione ręce na piersi, czy też tzw. system krzyżująco-obronny, bowiem osoby, które trzymają ręce w takiej pozycji, są niedostępne, i łzy w oczach. O tak! O tak! Jak, że miał ochotę płakać! Jak ona mogła?! Wbijać mu nóż w plecy?! - Wszystkie jesteście takie same Q___Q – usiadł na krześle w pozycji obronnej. Znaczy się, przyciągnął nogi do siebie na krzesło, przyciągając kolana pod brodę. Teraz oboje płakali. Rzewnie płakali w kawiarni. Puchacz to już nawet o lodach zapomniał. Darł ryja w niebo głosy. Nie trwało to długo, więc ludzie siedzący obok nie mieli już powodu do wzywania straży miejskiej.
Ogarnął się w sekundę na pewno zdanie. Aż wyskoczył do niej jak z procy, nachylając się nad stolikiem, tuż do niej. - Nie całowałaś? – oczy mu błyszczały z podekscytowania. Zakazany owoc dumnie krążył mi nad głową, och on już czuł ten smak, oł je. - To może pragniesz, abym to ja był tym, który skradnie twą pocałunkową cnotę? – Huehuehuehue, i nie tylko. Białowłosy oparł się łokciami na stoliku, ale dalej wyglądało to prawie tak, jakby leżał na tym stole, a nie siedział przy nim po ludzku. Tak to jest, jak się wpuszcza zwierzęta do miejsc publicznych.
Puchacz wyjął czeki z kieszeni.
- To na ile mam wystawić czek twoim rodzicom? – wyjął także długopis, czekając z powagą na odpowiedź. Kiedy powiedziała, że lody kapnęły jej na mundurek – zaczął się wychylać i rozglądać, prawie zlatując ze stołu. Koniec końców, jednak zleciał na drugą stronę, czyli tam gdzie siedziała. Upadł niefortunnie tak, że jego głowa znajdowała się obok jej nóg, a co za tym idzie... mhahahahahahahahahahahaha! Nie miał powodów do narzekania. - To różowy kolor? – zastanowił się.
Ogarnął się w sekundę na pewno zdanie. Aż wyskoczył do niej jak z procy, nachylając się nad stolikiem, tuż do niej. - Nie całowałaś? – oczy mu błyszczały z podekscytowania. Zakazany owoc dumnie krążył mi nad głową, och on już czuł ten smak, oł je. - To może pragniesz, abym to ja był tym, który skradnie twą pocałunkową cnotę? – Huehuehuehue, i nie tylko. Białowłosy oparł się łokciami na stoliku, ale dalej wyglądało to prawie tak, jakby leżał na tym stole, a nie siedział przy nim po ludzku. Tak to jest, jak się wpuszcza zwierzęta do miejsc publicznych.
Puchacz wyjął czeki z kieszeni.
- To na ile mam wystawić czek twoim rodzicom? – wyjął także długopis, czekając z powagą na odpowiedź. Kiedy powiedziała, że lody kapnęły jej na mundurek – zaczął się wychylać i rozglądać, prawie zlatując ze stołu. Koniec końców, jednak zleciał na drugą stronę, czyli tam gdzie siedziała. Upadł niefortunnie tak, że jego głowa znajdowała się obok jej nóg, a co za tym idzie... mhahahahahahahahahahahaha! Nie miał powodów do narzekania. - To różowy kolor? – zastanowił się.
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pią 08 Sty 2016, 15:10
- Nie znam G-Dragona?! JA NIE ZNAM?! Czytałam wszystkie informacje na jego temat! Znam go bardzo dobrze! Każdy wywiad słuchałam i specjalnie nauczyłam się koreańskiego dla niego! I na pewno gdyby mnie spotkał to kupiłby mi lody! – mówiła ze złością. Jak on śmiał powiedzieć, że jej idol jest jej obcy! – Oczywiście, że chciałabym się już całować, ale jeszcze nie miałam z kim. – powiedziała zaczerwieniona. – I niech pan nie mówi jakbym była Puchacza własnością! Nie jestem niczyją własnością! Ja będę decydować o swoim życiu… razem z planetą Wenus! – mówiła jak najęta.
Gdy chłopak wyciągnął książeczkę czekową razem z długopisem i pytała za ile ją rodzice sprzedają nie umiała uwierzyć w to co słyszy. Przecież papcio i mamcia nie będą chcieli je sprzedać! Była tego pewna, bo w końcu po co? No po co? Przecież oni kochali ją nad życie!
Puchacz prawie leżał na stoliku patrząc z ciekawością, w jakim miejscu lody mogłyby pobrudzić jej mundurek. Nagle chłopak wywinął orła, spadając tak, że mógł bez problemu widzieć z bliska jej bieliznę. Wciągnęła gwałtownie powietrze w swoje małe płuca i wrzasnęła wstając z miejsca.
- Kyaaaaaaaa! Hentaiiii! – i pobiegła do swojego znajomego stojącego przy ladzie. – Loki! Teraz jak pan Puchacz je widział to GD już mnie nie zechce prawda?! – powiedziała roztrzęsiona przytulając się do dwudziestko paro latka. Ponowne swój zawstydzony wzrok skierowała w stronę chłopaka poznanego w hotelu. – Poza tym to fuksja!
Gdy chłopak wyciągnął książeczkę czekową razem z długopisem i pytała za ile ją rodzice sprzedają nie umiała uwierzyć w to co słyszy. Przecież papcio i mamcia nie będą chcieli je sprzedać! Była tego pewna, bo w końcu po co? No po co? Przecież oni kochali ją nad życie!
Puchacz prawie leżał na stoliku patrząc z ciekawością, w jakim miejscu lody mogłyby pobrudzić jej mundurek. Nagle chłopak wywinął orła, spadając tak, że mógł bez problemu widzieć z bliska jej bieliznę. Wciągnęła gwałtownie powietrze w swoje małe płuca i wrzasnęła wstając z miejsca.
- Kyaaaaaaaa! Hentaiiii! – i pobiegła do swojego znajomego stojącego przy ladzie. – Loki! Teraz jak pan Puchacz je widział to GD już mnie nie zechce prawda?! – powiedziała roztrzęsiona przytulając się do dwudziestko paro latka. Ponowne swój zawstydzony wzrok skierowała w stronę chłopaka poznanego w hotelu. – Poza tym to fuksja!
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Sob 09 Sty 2016, 11:03
Nie. Przyjaciół nie poznaje się w biedzie. Facet od lodów nie mógł byc jej rycerzem. Nie. Te kobiety, wszystkie sprzedajne. Już do niego leci, bo co? Bo lepiej lody robi? Bo co? Bo truskawkowe? Jak Puchacz kupi prezerwawtywy truskawkowe, to wyjdzie na to samo! Nie wyjdzie? No nie, ale dla niego to samo. Mimo wszystko cieszył się, że widział to i owo. To mu chociaż zrekopensowało straty. Przyglądał się dzizewczynce do góry nogami, bo ta chowała się za Lokim.
- Loki? Co za spierdolone imię – rzekł do siebie. Nie no, kij, że on się nazywał Puchacz. Z pewnością sam nie był spierdoliną życiową. Białowłosy zaśmiał się histerycznie, zasłaniając twarz. Dalej leżał. Potrzebował ściany płaczu. Albo najlepiej, jakiegoś pomysłu do rozwiązania sytuacji. Główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, I wiadomo, że nic nie wymyślił. - A tam od razu zboczeniec, jestem kulturalnym zboczeńcem, nie podwinąłem ci spódniczki – posłał dziewczynce szereg swoich śnieżnobiałych ząbków. - Swoją drogą, skoro już je widziałem, to odebrałem ci pewnego rodzaju cnotę. Co oznacza, że musisz zostać moją żoną – Teraz to co? Kurwa w szejka się bawił? - Może charakter mam paskudny, ale pokochasz mnie – machnął ręką, powoli się podnosząc. - Dobrze, że nadrabiam wyglądem – wzruszył ramionami. Zastanawiał się czy pobić tego kupidyna, który stał pomiędzy nim a nią. Tak! W drodze do jego nowej miłości! Och!
- Loki? Co za spierdolone imię – rzekł do siebie. Nie no, kij, że on się nazywał Puchacz. Z pewnością sam nie był spierdoliną życiową. Białowłosy zaśmiał się histerycznie, zasłaniając twarz. Dalej leżał. Potrzebował ściany płaczu. Albo najlepiej, jakiegoś pomysłu do rozwiązania sytuacji. Główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, główkował, I wiadomo, że nic nie wymyślił. - A tam od razu zboczeniec, jestem kulturalnym zboczeńcem, nie podwinąłem ci spódniczki – posłał dziewczynce szereg swoich śnieżnobiałych ząbków. - Swoją drogą, skoro już je widziałem, to odebrałem ci pewnego rodzaju cnotę. Co oznacza, że musisz zostać moją żoną – Teraz to co? Kurwa w szejka się bawił? - Może charakter mam paskudny, ale pokochasz mnie – machnął ręką, powoli się podnosząc. - Dobrze, że nadrabiam wyglądem – wzruszył ramionami. Zastanawiał się czy pobić tego kupidyna, który stał pomiędzy nim a nią. Tak! W drodze do jego nowej miłości! Och!
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pon 11 Sty 2016, 21:28
Jak on mógł?! Jak on mógł jej to zrobić?! Teraz może już tylko powiedzieć „Goodbye G-Dragonie, mój ukochany!”. Teraz kto ją zechce? Nikt. Normalnie masakra!
- Nie ma kulturalnych zboczeńców, Hentai-san! Co ja teraz zrobię? Jedyne co mi zostało to zostanie zakonnicą… - mamrotała pod nosem zrozpaczona. – Co mi daje teraz fakt, że nie została podwinięta?! Wszystko i tak pan już widział… - pociągała nosem ogarnięta żalem. Jej przyszłość została zrujnowana! Nie da się już tego odkręcić… - Ale ja chciałam wyjść za lidera BigBang, buuuu…. Czemu mi pan Puchacz to zrobił? Przecież zawsze byłam grzecznym dzieckiem! Nigdy nie sprawiałam rodzicom problemów! Co niedzielę chodziłam do kościoła… Teraz nie mogę się tam pokazać, bo co sobie o mnie pomyślą? Buuu…. – wyobrażała już sobie te nieprzychylne spojrzenia osób starszych. – Skąd wiesz czy Puchacza będę kochać? Tylko Wenus może to wiedzieć, a teraz nic mi nie chce zdradzić! – schowała swoją twarz w swoje małe dłonie. „Weź się w garść Nela!” rozkazała sobie w duchu. „Tak, może nie będzie tak źle? W końcu Puchacz jest ładnym chłopakiem, więc dzieci na sto procent będą kawaii”. Przetarła twarz rękawem i spojrzała zacięcie w oczy mężczyzny. – Więc dobrze! Niech i tak będzie! Będę twoją żoną. Masz prawdziwe szczęście, że jest pan ładny, a nad charakterem to sobie popracujemy możesz być tego pewny…- powiedziała złowrogo.
- Nie ma kulturalnych zboczeńców, Hentai-san! Co ja teraz zrobię? Jedyne co mi zostało to zostanie zakonnicą… - mamrotała pod nosem zrozpaczona. – Co mi daje teraz fakt, że nie została podwinięta?! Wszystko i tak pan już widział… - pociągała nosem ogarnięta żalem. Jej przyszłość została zrujnowana! Nie da się już tego odkręcić… - Ale ja chciałam wyjść za lidera BigBang, buuuu…. Czemu mi pan Puchacz to zrobił? Przecież zawsze byłam grzecznym dzieckiem! Nigdy nie sprawiałam rodzicom problemów! Co niedzielę chodziłam do kościoła… Teraz nie mogę się tam pokazać, bo co sobie o mnie pomyślą? Buuu…. – wyobrażała już sobie te nieprzychylne spojrzenia osób starszych. – Skąd wiesz czy Puchacza będę kochać? Tylko Wenus może to wiedzieć, a teraz nic mi nie chce zdradzić! – schowała swoją twarz w swoje małe dłonie. „Weź się w garść Nela!” rozkazała sobie w duchu. „Tak, może nie będzie tak źle? W końcu Puchacz jest ładnym chłopakiem, więc dzieci na sto procent będą kawaii”. Przetarła twarz rękawem i spojrzała zacięcie w oczy mężczyzny. – Więc dobrze! Niech i tak będzie! Będę twoją żoną. Masz prawdziwe szczęście, że jest pan ładny, a nad charakterem to sobie popracujemy możesz być tego pewny…- powiedziała złowrogo.
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pią 15 Sty 2016, 11:44
Czuł się, jakby zrzuciła na niego cegłę.
- No jak to nie ma?! Przecież cię nie zgwałciłem! – oznajmił piorunująco szybko. Podniósł się, masując głowę. Siedział przez chwilę po turecku na podłodze. - Zakonnica? Nie no, nie przesadzajmy. Wtedy będę miał wyzwanie z podwijaniem ci spódnicy – puścił jej oczko. Ale to chyba nie podziałało. Ona była dalej zrozpaczona. Kiedy płakała, czy też wylewała żale, białowłosy aż zdrętwiał. Podniósł się błyskawicznie, pochodząc ostrożnie blisko. Kolesiem obok zajął się szybko, wypychając go od nich, szarpiąc się przy tym i przywalając mu dyskretnie w pysk. Tak, aby nie przeszkadzać i nie przerywać w tym, co mówiła dziewczynka. Nie wiedział absolutnie, co robić? Bo co się robi kiedy dziewczyna płacze? Kupuje się kwiatki? Nie, to wtedy kiedy się ją zdradziło. Czekoladę? Powie, że chce ją utuczyć. Kieckę? Ano tak. Wszystkie są takie same. Tylko na jednym im zależy. Puchacz poklepał swój portfel w kieszeni spodni. Masakrencja. Ale w sumie zgłodniał.
Ukłonił się na wieść, że zostanie jednak jego żoną.
- Mon cheri – rzekł uroczo z lisowanym uśmieszkiem, jak u jakiegoś dilera narkotykowego wciskającemu dziecku cukierki i mówiący w Interpolu, że to zdrowe. - Popracować? – powtórzył nagle zdezorientowany. - Nic mi o tym nie wiadomo, bym miał paskudny charakter. Przecież jestem boski... – i znowu ten chuligański, ale zniewalający z nóg uśmiech. Jakby to liczył, że tym przekupi wszystkich.
| krótko, bo to zły okres dla mnie i będę rzadziej odpisywać, dokładniej to dam radę po razie: 19'tego, 22, 23, 29 i wrócę 6tego |
- No jak to nie ma?! Przecież cię nie zgwałciłem! – oznajmił piorunująco szybko. Podniósł się, masując głowę. Siedział przez chwilę po turecku na podłodze. - Zakonnica? Nie no, nie przesadzajmy. Wtedy będę miał wyzwanie z podwijaniem ci spódnicy – puścił jej oczko. Ale to chyba nie podziałało. Ona była dalej zrozpaczona. Kiedy płakała, czy też wylewała żale, białowłosy aż zdrętwiał. Podniósł się błyskawicznie, pochodząc ostrożnie blisko. Kolesiem obok zajął się szybko, wypychając go od nich, szarpiąc się przy tym i przywalając mu dyskretnie w pysk. Tak, aby nie przeszkadzać i nie przerywać w tym, co mówiła dziewczynka. Nie wiedział absolutnie, co robić? Bo co się robi kiedy dziewczyna płacze? Kupuje się kwiatki? Nie, to wtedy kiedy się ją zdradziło. Czekoladę? Powie, że chce ją utuczyć. Kieckę? Ano tak. Wszystkie są takie same. Tylko na jednym im zależy. Puchacz poklepał swój portfel w kieszeni spodni. Masakrencja. Ale w sumie zgłodniał.
Ukłonił się na wieść, że zostanie jednak jego żoną.
- Mon cheri – rzekł uroczo z lisowanym uśmieszkiem, jak u jakiegoś dilera narkotykowego wciskającemu dziecku cukierki i mówiący w Interpolu, że to zdrowe. - Popracować? – powtórzył nagle zdezorientowany. - Nic mi o tym nie wiadomo, bym miał paskudny charakter. Przecież jestem boski... – i znowu ten chuligański, ale zniewalający z nóg uśmiech. Jakby to liczył, że tym przekupi wszystkich.
| krótko, bo to zły okres dla mnie i będę rzadziej odpisywać, dokładniej to dam radę po razie: 19'tego, 22, 23, 29 i wrócę 6tego |
- LillyPrzywódca Wiewiórek
- Liczba postów : 47
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Pon 18 Sty 2016, 21:20
MG:
Nagle z daleka Puchacz i Woluś usłyszeli śmiechy kobiet. Wszystkie były radosne, wyśmiewały się z pewnego kolesia, który zabawiał się nimi. Wszystkie były w jakiś sposób z nim związane. No cóż, złamane kobiece serca zawsze są mściwe. Rozmawiały o sposobach, w jaki mogłyby go ukarać. Wyruchał je wszystkie, a one używały jego imienia na głos. Wszystko wyraźnie słyszała Woluś. Dowiedziała się, że osoba z którą rozmawia jest niezłym podrywaczem. Po krótkiej chwili grono kobiet zobaczyło ich i zlustrowały parkę.- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Wto 19 Sty 2016, 21:55
„Puchacz”.
Ciągle powtarzały to imię. Jego imię, chłopaka poznanego w hotelu. Tego przez którego już nie ma szans u swojego idola, G-Dragona.
Gdy usłyszała iż ktoś użył tego imienia zaczęła się bardziej przysłuchiwać grupce dziewcząt które stały przy drzwiach. Musiały niedawno tu wejść. Mówiły głośno, chyba chciały by ona je słyszała. Rozmawiały o nim, jak on je wykorzystał. „Przeleciał”.
„- Następną sobie znalazł. – mówiła jedna.
- Co za śmieć! Chce wykorzystać małą dziewczynkę! Przecież ona dopiero co z pieluch wyrosła! Mogłaby być jego młodszą siostrą. – wtórowała jej jedna z towarzyszek”.
„ A dopiero co zarzekał że to kobiety go wykorzystywały!” pomyślała zgorszona. Spojrzała na Puchacza złowrogo, wściekła że śmiał jej mącić głowę. Zwykły niewychowany zboczeniec.
- No cóż… - rzekła spokojnie swoim dziecięcym głosem, choć miała ochotę go udusić za opowiadanie kłamstw. Nie był lepszy od polityków, zapewne któreś z jego rodziców było nim. Miał od kogo się uczyć. – No cóż, teraz wszystko się wydało panie Puchaczu. Wydało się, że jest pan pierdolonym sukinsynem.
Ciągle powtarzały to imię. Jego imię, chłopaka poznanego w hotelu. Tego przez którego już nie ma szans u swojego idola, G-Dragona.
Gdy usłyszała iż ktoś użył tego imienia zaczęła się bardziej przysłuchiwać grupce dziewcząt które stały przy drzwiach. Musiały niedawno tu wejść. Mówiły głośno, chyba chciały by ona je słyszała. Rozmawiały o nim, jak on je wykorzystał. „Przeleciał”.
„- Następną sobie znalazł. – mówiła jedna.
- Co za śmieć! Chce wykorzystać małą dziewczynkę! Przecież ona dopiero co z pieluch wyrosła! Mogłaby być jego młodszą siostrą. – wtórowała jej jedna z towarzyszek”.
„ A dopiero co zarzekał że to kobiety go wykorzystywały!” pomyślała zgorszona. Spojrzała na Puchacza złowrogo, wściekła że śmiał jej mącić głowę. Zwykły niewychowany zboczeniec.
- No cóż… - rzekła spokojnie swoim dziecięcym głosem, choć miała ochotę go udusić za opowiadanie kłamstw. Nie był lepszy od polityków, zapewne któreś z jego rodziców było nim. Miał od kogo się uczyć. – No cóż, teraz wszystko się wydało panie Puchaczu. Wydało się, że jest pan pierdolonym sukinsynem.
- GośćGość
Re: Kawiarenka „U Króliczka”
Czw 28 Sty 2016, 14:02
Puchacz słuchał i słuchał.
- To głos Amandy? Stefanii? Charlotte? Anny... (...) – wyliczał w nieskończoność. - Żartuję, zgrywam się tylko. Żadnej imienia nie pamiętam – cierpliwie zaś błądził po sali, słuchając tej dziwnej anomalii dźwiękowej oraz wzrokowej. - Powiem tak... – rzekł uradowany. Doznawał znowu jakiegoś urojenia, którym musiał się podzielić. - To jest profanacja mojego imienia po pierwsze, nikt nie będzie mnie obgadywać, po drugie przesadzasz moja droga panno ze słownictwem – splótł ręce na piersi, zwracając się pod koniec surowym tonem. - Po trzecie, to prawda, że połowa kobiet i mnie zraniła, moja siostra potwierdzi. – Tylko czym dla niego było to zranienie? Jednak już nie przeczył, że rucha co popadnie. Jedna sugestia, zabrać go na obroży na spacer i wytresować.
- A koniec końców... mam wrażenie, że serio ktoś mnie wrabia... – nachylił się do dziewczynki z bladą twarzą i wielkimi oczami. - Przyznam uczciwie, że bab nie kojarzę, a pamiętam miseczki, które dotykałem. Znaczy misiaczki, które przytulałem. A tych ni uja... – zagryzł wargę, przeczesując włosy. - A tu problem jest też taki, że wszystkie moje partnerki nie żyją... – szepnął, aby tylko dziewczynka słyszała. Nastała grobowa cisza. Czyżby ktoś chciał wrobić pana Puchacza?
- To głos Amandy? Stefanii? Charlotte? Anny... (...) – wyliczał w nieskończoność. - Żartuję, zgrywam się tylko. Żadnej imienia nie pamiętam – cierpliwie zaś błądził po sali, słuchając tej dziwnej anomalii dźwiękowej oraz wzrokowej. - Powiem tak... – rzekł uradowany. Doznawał znowu jakiegoś urojenia, którym musiał się podzielić. - To jest profanacja mojego imienia po pierwsze, nikt nie będzie mnie obgadywać, po drugie przesadzasz moja droga panno ze słownictwem – splótł ręce na piersi, zwracając się pod koniec surowym tonem. - Po trzecie, to prawda, że połowa kobiet i mnie zraniła, moja siostra potwierdzi. – Tylko czym dla niego było to zranienie? Jednak już nie przeczył, że rucha co popadnie. Jedna sugestia, zabrać go na obroży na spacer i wytresować.
- A koniec końców... mam wrażenie, że serio ktoś mnie wrabia... – nachylił się do dziewczynki z bladą twarzą i wielkimi oczami. - Przyznam uczciwie, że bab nie kojarzę, a pamiętam miseczki, które dotykałem. Znaczy misiaczki, które przytulałem. A tych ni uja... – zagryzł wargę, przeczesując włosy. - A tu problem jest też taki, że wszystkie moje partnerki nie żyją... – szepnął, aby tylko dziewczynka słyszała. Nastała grobowa cisza. Czyżby ktoś chciał wrobić pana Puchacza?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach